Z bp. Stanisławem Stefankiem, wiceprzewodniczącym Rady ds. Rodziny Episkopatu Polski, rozmawia Bogumił Łoziński.
Bogumił Łoziński: Z rządowego sprawozdania z wykonywania ustawy o planowaniu rodziny wynika, że w 2008 r. znacznie wzrosła liczba legalnych aborcji. Z powodu choroby wykrytej w okresie prenatalnym dokonano 467 takich zabiegów, a rok wcześniej 282. Z czego wynika ta tendencja?
Bp Stanisław Stefanek: – Te dane pokazują, że gdy w systemie ochrony życia zostawimy choćby najmniejszą szparę, zaraz przedostają się przez nią różne trucizny. W polskim prawie chroniącym życie zrobiono taki wyłom. Uznano, że chore dziecko wolno zabić, a prawo do życia ma tylko zdrowe. To jest bardzo głębokie upośledzenie systemu prawnego. Taką lukę może wykorzystywać zwykła ludzka słabość, na przykład lęk matki przed narodzeniem takiego dziecka. Często szuka ona wówczas legalnego sposobu, aby się go pozbyć, a za pomocą badań prenatalnych najprościej udowodnić, że dziecko jest chore i zakwalifikować je do zabicia.
Kościół naucza, że choroby wykryte w okresie prenatalnym nie są powodem do przerwania ciąży...
– W nauce Kościoła jest prosta zasada: nigdy nie wolno zabić, tym bardziej człowieka chorego. Takie dzieci trzeba leczyć, a nie zabijać. Współczesna medycyna, właśnie badania prenatalne i wczesne wykrycie choroby, daje szanse na ratowanie takich dzieci. W Łomży mam znany w całej Polsce przypadek rodziny, która domaga się odszkodowania, bo lekarze nie przeprowadzili badań prenatalnych i dziecko urodziło się chore. Podobnie jak starszy brat. Rzeczywiście to dziecko nie rozwija się jak rówieśnicy, ma wadę wzrostu, niedorozwój kończyn, ale intelekt na normalnym poziomie. W maju było u mnie z życzeniami urodzinowymi, szło w procesji Bożego Ciała. Od lat obserwuję rozwój tych dzieci, które według prawa są skazane na zabicie, a według mnie mają prawo żyć i żyją. Obecnie próbuje się wprowadzić termin „jakość życia”, który ma uzasadniać decyzję o uśmierceniu kogoś. To niedopuszczalne, bo przecież nie ma obiektywnych kryteriów kwalifikowania kogoś do życia albo do śmierci.
Czy według Księdza Biskupa, prawo zezwalające na zabijanie dzieci nienarodzonych, bo są nieodwracalnie chore, powinno obowiązywać?
– Kilkakrotnie podejmowaliśmy próbę zmiany tego przepisu. Ostatni raz w 2007 r., gdy posłowie chcieli wzmocnić konstytucyjne gwarancje ochrony życia. To się nie udaje, bo społeczeństwo za mało opowiada się za życiem. Co ciekawe, z badań, które przeprowadzaliśmy, wynika, że w zdecydowanej większości za ochroną życia opowiada się ta część społeczeństwa, która nie bierze udziału w głosowaniu. Gdyby oni poszli na wybory, do parlamentu dostaliby się politycy z bardziej jednoznacznymi poglądami w tych sprawach. To jest o tyle istotne, że obecnie politycy nie myślą kategoriami dobra wspólnego, wartości, lecz patrzą na poparcie w sondażach. I to jest druga przeszkoda dla większej ochrony życia: elity polityczne nie kierują się sumieniem, tylko poparciem elektoratu. To sprawia, że politycy nie są wolni od strony moralnej, mimo że odwołują się do wiary i chrześcijaństwa.
Czyli trzeba zwiększać w społeczeństwie świadomość wartości życia, aby politycy kierujący się sondażami zobaczyli, że jest wola takich zmian?
– Właśnie tak. To, że dzieci chore nie są chronione przed zabiciem w łonie matki, to nasza wina, bo jesteśmy za mało aktywni. Trzeba przyznać, że nasza praca nad świadomością Polaków jest za mała, choć z roku na rok liczba przeciwników aborcji wzrasta. Musimy pamiętać, że nie pracujemy w próżni i druga strona, najczęściej przy pomocy mediów, bardzo skutecznie prowadzi atak na ludzkie życie. Głos płynący z ambony czy z tygodników katolickich nie zawsze do ludzi dociera. Przy parafii powinny funkcjonować poradnie rodzinne, które będą przekazywać prawdę o ludzkim życiu.
Nie obawia się Ksiądz Biskup zarzutów, że chce złamać tzw. kompromis aborcyjny, co może doprowadzić do zburzenia spokoju społecznego?
– Ja nie jestem politykiem, tylko duszpasterzem. Odpowiadam za realizację Bożych przykazań, a nie za układy z ugrupowaniami politycznymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.