Odbyła się druga rozprawa w procesie wytoczonym przez Alicję Tysiąc redaktorowi naczelnemu „Gościa Niedzielnego”. Alicja Tysiąc złożyła zeznania, w których starała się wyjaśnić motywy wytoczenia procesu.
Tym razem oprócz zwolenników pani Tysiąc przed sądem pojawiła się spora grupa osób podzielających poglądy ks. Marka Gancarczyka. Pierwsi mieli ze sobą transparenty, głoszące m.in., że „Konkordat z Watykanem jak cyrograf z Szatanem”, drudzy trzymali kartki z napisem: „Żyjemy dzięki Bogu i Rodzicom”. Na rozprawie pojawił się także były marszałek Sejmu RP Marek Jurek. W czasie poprzedniej rozprawy sąd wezwał strony do zawarcia ugody. Redakcja podjęła taką próbę. Zostając przy swoich poglądach, ks. Marek Gancarczyk gotów był w „Gościu Niedzielnym” napisać, że jeśli subiektywnie pani Tysiąc poczuła się urażona naszymi publikacjami, gotów jest za to ją przeprosić. Ta propozycja nie została przyjęta. Sprawa musi więc zostać rozstrzygnięta na drodze sądowej.
Podpowiedzi i sugestie
Ponad dwie godziny trwało przesłuchanie Alicji Tysiąc. Jej pełnomocnik poprosił, aby mogła zeznawać na siedząco, gdyż niedawno miała wypadek samochodowy, który negatywnie wpłynął na stan jej zdrowia. Sąd zgodził się, aby zeznawała, siedząc między dwojgiem swych pełnomocników. Okazało się, że miało to ważne znaczenie dla przebiegu rozprawy. Reprezentujący Alicję Tysiąc mecenas Marcin Górski oraz Małgorzata Tkacz-Janik przez cały czas zeznań podpowiadali przesłuchiwanej „właściwe” odpowiedzi. Celowała w tym pani Tkacz-Janik. Robiła to z wielkim zapałem, ale nieudolnie, gdyż jej podpowiedzi słyszała cała sala. Została za to skarcona przez sędzię i usunięta na ławę dla publiczności. Sąd zwracał uwagę także mec. Górskiemu, który nie tylko w czasie zeznań porozumiewał się ze swoją klientką, ale także zadawał pytania w taki sposób, że jednoznacznie sugerowały one odpowiedź. Oczywiste było, że pani Tysiąc została dokładnie pouczona o tym, jak ma zeznawać.
Osoba prywatna?
Celem pytań zadawanych przez mec. Górskiego było udowodnienie tezy, że pani Tysiąc jest osobą prywatną, a rozgłos medialny zdobyła niejako wbrew swej woli. Kwestia ta ma istotne znaczenie, gdyż jako osobie prywatnej przysługiwałaby jej większa ochrona zarówno prywatności, jak i wizerunku. Pełnomocnicy Alicji Tysiąc swój wywód opierają na osobliwej konstrukcji, że osobą publiczną nie jest ktoś powszechnie znany, znajdujący się w centrum debaty publicznej, a jedynie ten, kto sam własną aktywnością o to zabiega. Nawet jednak przyjmując te kryteria, przesłuchujący panią Tysiąc mec. Jacek Siński, pełnomocnik redaktora naczelnego „Gościa”, przytoczył wiele przykładów medialnej aktywności Alicji Tysiąc.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski