Zjawisko rosnącej popularności zawodu wodzireja komentuje dr Paweł Ćwikła
Paweł Ćwikła: – Ogólnie rzecz biorąc, mówi się o upadku obyczajów, lecz gdy przyjrzeć się rzeczywistości bardziej szczegółowo, okazuje się, że gdzieniegdzie dokonuje się obyczajowy renesans. Żyjemy w świecie niezwykle dynamicznym, którego jednym z najistotniejszych elementów jest szeroko rozumiana rozrywka i zabawa. Zmiany nie omijają i tej sfery.
Do czego potrzebny jest wodzirej?
– Ludzie potrzebują coraz to nowych form rozrywki, coraz rzadziej jednak sami potrafią zadbać o urozmaicenie. Łatwo przyzwyczajają się do myśli, że sami muszą coraz mniej, za to coraz więcej im się należy. Sztaby specjalistów pracują więc nad tym, byśmy się nie nudzili. Kino oferuje wciąż nowe efekty specjalne, a twórcy programów telewizyjnych prześcigają się w dziwacznych pomysłach. Na wesela, bale, studniówki też idziemy, zadając sobie pytanie: „jak będzie?”. Chciałoby się, by było „inaczej niż zawsze”. Gospodarzom coraz częściej zależy na tym, by ich impreza była wyjątkowa. I tu – jak się okazuje – niezastąpieni są specjaliści – wodzireje – zwłaszcza że konkurencja sprawia, iż starają się być jak najbardziej oryginalni.
Statystyki pokazują, że w tym zawodzie lepiej czują się mężczyźni.
– Nie tylko w Polsce nie ma tradycji, by role wodzirejów pełniły kobiety. Charakterystyczne jest to, że nieliczne wodzirejki ubierają fraki. Wydaje się, że opór tradycji jest w tej mierze największą przeszkodą, bo z siłą fizyczną i wytrzymałością psychiczną panie nie mają kłopotów.
* socjolog, pracownik Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych