O zapłodnieniu in vitro, granicach kompromisu i horrorze w probówce z posłem Jarosławem Gowinem rozmawia Jacek Dziedzina
Jarosław Gowin - poseł PO, przewodniczący Zespołu ds. Konwencji Bioetycznej przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, doktor filozofii, publicysta, wieloletni redaktor naczelny miesięcznika „Znak”.
Jacek Dziedzina: Zmartwiłby się Pan bardzo, gdyby ktoś nazwał Pana radykałem?
Jarosław Gowin: – Zdaję sobie sprawę, że za zaangażowanie w sprawy bioetyczne zapłacę wysoką cenę polityczną. To wejście na pole minowe. Pytanie tylko, czy urwie mi rękę, nogę czy głowę. Liczę się z tym, że padną dużo gorsze oskarżenia (już zresztą padają) niż „radykał”.
Ale niektórzy będą Panu wypominać, że okazał się Pan właśnie za mało radykalny, zgadzając się na stosowanie metody in vitro.
– Jestem przygotowany na ataki z obu stron. I ze strony części zwolenników etyki katolickiej, i ze strony lewicowo-liberalnej.
Pan założył, że domaganie się całkowitego zakazu stosowania metody zapłodnienia in vitro jest walką z wiatrakami. Czy zrobił Pan w tej sprawie jakiś sondaż wśród posłów?
– Nie musiałem robić żadnego sondażu. Wiem, że zakaz procedury zapłodnienia in vitro nie spotkałby się z akceptacją mojego klubu.
Zapytał ich Pan o to?
– Nie musiałem. Znam ich poglądy. Dla wielu parlamentarzystów PO już ograniczenia, które ja proponuję, będą bardzo trudne do przyjęcia. Co więcej, znam niemało posłów, a zwłaszcza posłanek PiS, które również uważają moje propozycje za zbyt radykalne, zbyt konserwatywne. Postulat całkowitego zakazu zabiegów in vitro jest zupełnie nierealistyczny i zamykałby drogę do przyjęcia jakichkolwiek regulacji prawnych. A w sprawach bioetyki, a zwłaszcza w sprawie zapłodnienia in vitro, najgorsze jest utrzymanie stanu obecnego, czyli całkowitego braku prawa. Gdzie nie ma prawa – wszystko wolno. Każda regulacja poprawia zatem stan rzeczy. Wydaje mi się, że propozycje, które ja przedstawiam, poprawiają stan rzeczy w sposób właśnie radykalny.
Abp Hoser mówi o schizofrenii polityków katolików wspierających ustawę, która jest sprzeczna z nauką Kościoła. Pan nie ma wątpliwości co do moralnej dopuszczalności metody in vitro?
– Inaczej zrozumiałem wypowiedź arcybiskupa Hosera. Miałem wrażenie, że dotyczy ona tylko refundacji zabiegów in vitro.
Jeśli metoda jest moralnie wątpliwa, to i jej refundowanie z kieszeni podatnika lepsze być nie może.
– A czy moralną schizofrenią nie jest akceptacja obecnie obowiązującego prawa dotyczącego ochrony życia i aborcji? Tymczasem Kościół popiera ten kompromisowy stan prawny. Polityka to nie jest dziedzina tego, co idealne. To sztuka szukania tego, co możliwe. Jeżeli uda się przeprowadzić regulacje, które proponuję, będzie to ogromnym krokiem do przodu w dziedzinie ochrony życia embrionów i godności ludzkiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z posłem Jarosławem Gowinem