Sejmowy Klub Lewicy chce, by od 1 września przyszłego roku dzieci w Polsce uczyły się w szkole m.in. o tym, jak zapobiegać ciąży. A rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia.
Nakaz wprowadzenia do programów nauczania obowiązkowego przedmiotu wiedza o życiu seksualnym człowieka znalazł się w projekcie przepisów „o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”. Co zawiera?
Diabeł tkwi w szczegółach
Oprócz pomysłu o roztoczeniu „opieki prenatalnej nad płodem” oraz opieki medycznej nad kobietą w ciąży w projekcie lewicy są zapisy o „zapewnieniu obywatelom swobodnego dostępu do metod i środków służących świadomej prokreacji” (czytaj: antykoncepcji), refundowaniu środków postkoitalnych, czyli uniemożliwiających zagnieżdżenie się w macicy zarodka, tworzeniu sieci placówek świadczących poradnictwo i usługi z zakresu planowania rodziny (co najmniej jedna w powiecie), swobodnym dostępie do badań prenatalnych oraz o obowiązku zapewnienia matkom, które się uczą, warunków do skończenia szkoły. Specjalnym przepisem lewica chce od pierwszej klasy podstawówki wprowadzić obowiązkowy przedmiot, obejmujący „informacje na temat praw i zdrowia reprodukcyjnego, ochrony przed przemocą seksualną, a także metod i środków zapobiegania ciąży, sposobów zabezpieczenia się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym HIV/AIDS, oraz kształtujący wolne od przemocy, partnerskie relacje między kobietami i mężczyznami, a także odpowiedzialne macierzyństwo i ojcostwo”. Dlaczego lewica proponuje wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu? Bo nieobowiązkowe dziś wychowanie do życia w rodzinie nie spełnia oczekiwań lewicowych polityków.
Poroniony pomysł
Dziś przedmiotu przygotowanie do życia w rodzinie uczy w Polsce ponad 30 tys. nauczycieli. Blisko połowa ma ukończone specjalistyczne kursy w tym zakresie, ponad jedna trzecia – studia podyplomowe. Przedmiot nie jest obowiązkowy. I taki, według nowej podstawy programowej, która czeka na podpis minister edukacji, pozostanie. W ubiegłym roku zrezygnowało z posyłania na te zajęcia swoich pociech 15 proc. rodziców w szkołach podstawowych, ok. 8 proc. w gimnazjach i ponad 30 proc. w szkołach średnich. Według obecnie obowiązującego programu, lekcje wychowania do życia w rodzinie są realizowane podczas 14 godzin w roku na każdym etapie nauczania. Tak pozostanie, ale wychowanie do życia w rodzinie będzie odrębnym przedmiotem. W gimnazjum dzieci poznają etapy rozwoju człowieka od fazy prenatalnej, dowiedzą się, dlaczego życie ma fundamentalną wartość, będą rozmawiać o autorytetach, uczuciach, różnicy między miłością młodzieńczą a dojrzałą, o zachowaniach asertywnych, tożsamości płciowej i kryteriach dojrzałości biologicznej i społecznej. Nauczyciele będą mówić m.in. o trudnościach i zagrożeniach okresu dojrzewania, ryzyku związanym z wczesną inicjacją i przedmiotowym traktowaniem człowieka w dziedzinie seksualnej. Gimnazjaliści dowiedzą się, dlaczego płodność jest wspólną sprawą mężczyzn i kobiet i jaką wartość ma seksualność człowieka. W szkołach średnich uczyć się będą rozwiązywania problemów związanych z dorastaniem, rozumienia sensu życia i świadomego kreowania własnej osobowości. Zarówno gimnazjaliści, jak i licealiści będą też poznawać metody rozpoznawania płodności oraz metody antykoncepcji. Będzie to jednak jeden z wielu elementów przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb