Do Lichenia przyjeżdżają nie tylko pobożni pielgrzymi. Od wielu lat pomocy szukają tu alkoholicy i narkomani. Niedawno księża marianie otworzyli hospicjum.
Pobożność musi się przekładać na miłosierdzie – powtarza ksiądz Wiktor Gumienny, kustosz sanktuarium maryjnego w Licheniu. – Nie wystarczy tylko modlić się za ludzi, ale trzeba im jeszcze umieć pomagać – dodaje. Księża marianie nie tylko tak mówią. Od kilku lat prowadzą ośrodek, który pomaga leczyć nałogi, zaś pół roku temu otworzyli Hospicjum Błogosławionego Stanisława Papczyńskiego. – Towarzysząc ludziom, którzy umierają, wypełniamy testament naszego założyciela – mówi ksiądz Piotr Lach. Jest dyrektorem i kapelanem hospicjum.
Za tych, co odchodzą
– Módlmy się za świętej pamięci Jana, Marię, Annę, Tadeusza, Zygmunta i Eugeniusza – rozpoczął Mszę świętą ksiądz Piotr. Był 2 kwietnia. W kaplicy hospicyjnej modlono się za osoby, które zmarły w marcu. – Na początku każdego miesiąca polecamy Bogu tych, którzy odeszli od nas w poprzednim miesiącu – tłumaczy kapłan. Na Mszę zaprasza rodziny zmarłych. Rozmawiamy kilkanaście dni później. Minęło sto dni od otwarcia hospicjum. Ksiądz Lach wertuje dokumenty. Mówi, że przyjęto w tym czasie 31 osób. 18 zmarło. – Ale hospicjum to też życie – odzywa się ksiądz Lach, jakby chciał rozwiać przygnębienie. – Nie dominuje u nas smutek i nie mówimy ciągle o śmierci – dodaje. Opowiada, że w hospicjum nawiązują się przyjaźnie, obchodzi się imieniny, święta, ludzie robią sobie prezenty. – Nasi pacjenci też żyją – przekonuje kapelan. – Każdy człowiek jest pełnoprawnym członkiem społeczeństwa bez względu na to, czy jest zdrowy, czy chory, czy może znajduje się w ostatnich dniach życia – dodaje.
A jednak nie ma wątpliwości, że hospicjum to miejsce, z którego już się nie powraca do domu. Tłumaczy: – To nie jest szpital. Leczenie zostało zakończone. Pozostała tylko walka z bólem i towarzyszenie tym ludziom w ostatnich chwilach życia. To ostatnie ksiądz Piotr uważa za tak samo ważne, a może jeszcze ważniejsze niż podawanie chorym morfiny, która ma uśmierzyć ból fizyczny. – Najważniejsze, żeby do końca z kimś być, żeby nie czuł się, że odchodzi w samotności – mówi kapelan. O byciu przy kimś, kto umiera, ksiądz Piotr mówi tak: – Pomagamy mu przejść na drugą stronę życia i przygotować się na spotkanie z Bogiem. Dlatego w kaplicy przy ołtarzu umieszczono słowa błogosławionego Stanisława Papczyńskiego: „Jeśli Jezusowi towarzyszą na świecie w cierpieniach, w niebie będą mu towarzyszyć w pociechach”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Zasada, korespondent GN z Wielkopolski