Emeryci i renciści jako pierwsi będą zwolnieni z płacenia abonamentu radiowo- -telewizyjnego – ogłasza Platforma Obywatelska. W ten sposób populizm partii rządzącej sięgnął zenitu.
Wydawało się, że wszystko jest jasne: PO od dawna zapowiadała, że zlikwiduje abonament RTV . Zdaniem partii rządzącej, uwolni to obywateli od płacenia zbędnej „daniny” i „parapodatku”, a publiczne media powstrzyma przed dalszym marnotrawieniem tak uzyskanych przychodów. O szkodliwości tego, pozornie szlachetnego, projektu i braku jego odpowiednika w większości krajów europejskich pisaliśmy już na łamach „Gościa” (m.in. E. Kabiesz „Abonament do lamusa”, GN nr 11/2008).
Reklama rządzi
Tymczasem PO, widząc narastający sprzeciw wielu środowisk, wymyśliła kolejny tani chwyt propagandowy: na razie zwolnimy z abonamentu tylko emerytów i rencistów. – To są najbiedniejsi ludzie w naszym społeczeństwie – mówi całkiem serio wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO). Oczywiście wicemarszałek dobrze wie, że jest całkiem spora grupa emerytów, którzy wcale niedostatku nie cierpią. I że są grupy zawodowe, które dość wcześnie przechodzą na emeryturę, z całkiem pokaźnym zaopatrzeniem (np. mundurowi). Ale cechą wszystkich populistów jest odwoływanie się do żyjących w społeczeństwie stereotypów, bo to się zwyczajnie sprzedaje. Partia Donalda Tuska do perfekcji przecież opanowała sterowanie społecznymi nastrojami, a ostatnie zapowiedzi wzmocnienia sztabu odpowiedzialnego za medialny wizerunek tylko pogłębiają wrażenie, jakby rządziła nami agencja reklamowa (mówił o tym na łamach „Gościa” prof. Z. Krasnodębski). Strategia PO wydaje się prosta i konsekwentna: unikać jakichkolwiek radykalnych ruchów, zyskać możliwie szerokie poparcie różnych środowisk.
Podobnie jest z abonamentem: zamiast podjąć męską decyzję (przepraszam Panie z PO) i jasno określić swoje stanowisko, Platforma próbuje tylnymi drzwiami wprowadzić rozwiązanie pośrednie i na razie zwalnia z „daniny” emerytów. Doskonale bowiem wie, że to emeryci właśnie stanowią najwierniejszą grupę regularnie płacących abonament, czyli de facto i tak postawi na swoim. Tymczasem reforma systemu medialnego nie może polegać na stosowaniu półśrodków, ale na zdecydowanych i kompleksowych rozwiązaniach (np. usprawniających ściągalność). Oczywiście z wyjątkiem całkowitego zniesienia abonamentu, które może i byłoby zdecydowane, ale najmniej mądre.
Polityka odpolityczniona
Stefan Niesiołowski przyznaje jednak, że to tylko pierwszy krok do likwidacji abonamentu. W jaki sposób telewizja mogłaby nadrobić poniesione przez to straty? – Alternatywą jest opłacanie w pewnym stopniu misyjnej części programów z budżetu państwa – proponuje wicemarszałek. I próbuje przekonać, że nie spowoduje to żadnego upolitycznienia radia i telewizji. – Za finansowaniem nie będą szły żadne dyrektywy dla mediów publicznych – mówi. I wymienia cały katalog złych skutków obecnego systemu. – Pieniądze z abonamentu są marnotrawione, na przykład na horrendalne odprawy dla odchodzących kolesiów albo na damy robiące się na gwiazdy, żądające wygórowanych wynagrodzeń – dodaje Niesiołowski. – Jeśli pieniądze będą pochodzić z budżetu państwa, to będą lepiej kontrolowane, a teraz to jest prywatny folwark pana Urbańskiego – kończy polityk PO.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina