Czy dokumenty wyprodukowane przez bezpiekę, zalegające dziś archiwa IPN, są absolutnie wiarygodne? Między innymi o tym można przeczytać w „Podręczniku bezpieki”.
Książka krakowskiego historyka Filipa Musiała „Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970–1989)” jest być może najważniejszym głosem od czasu, gdy powstał Instytut Pamięci Narodowej. Została wydana przez IPN oraz „Societas Vistulana” w Krakowie. Jej znaczenie polega przede wszystkim na tym, że przez szeroką i wszechstronnie prowadzoną analizę aktów normatywnych Służby Bezpieczeństwa z lat 1970–1989 próbuje odpowiedzieć na kilka fundamentalnych pytań: jakie było miejsce bezpieki w systemie, jak na przestrzeni dziesięcioleci zmieniały się jej metody działania, jaka jest wiarygodność wytworzonych przez nią dokumentów? Jest to pierwsze w Polsce, i jedno z nielicznych w całej Europie Wschodniej, bardzo przejrzyście i kompetentnie napisane studium metodologiczne o komunistycznym aparacie terroru.
Bijące serce partii
W ostatnich latach ukazało się mnóstwo książek opisujących poszczególne operacje bezpieki, inwigilację różnych środowisk, represje wobec ludzi Kościoła, ujawniane były także głośne sprawy tajnych współpracowników. Wnosiły one wiele dla poznania ciemnych stron naszej niedawnej przeszłości, ale nie opisywały logiki całego systemu. Nie pozwalały odpowiedzieć na pytanie, jak działała ta ośmiornica, która swymi mackami starała się opleść całe społeczeństwo. F. Musiał słusznie zwraca uwagę, że nie zawsze terror był najbardziej użyteczną formą zniewolenia społeczeństwa. Był stosowany bez ograniczeń w pierwszych latach Polski Ludowej, kiedy przeciwnika politycznego po prostu mordowano, katowano, osadzano w więzieniach. W następnych latach nie był już tak użyteczny. Musiał słusznie zwraca uwagę, jak zmiana sytuacji społecznej i ekonomicznej wymuszała na SB zmianę form działania. Zamiast represji odwoływano się do metod znacznie bardziej wyrafinowanych, by nie powiedzieć subtelnych. Autor opisuje poszczególne kategorie osób, które współpracowały z SB, wyjaśnia podstawowe cele i zasady pracy operacyjnej. Szczególnie wiele miejsca poświęca opisowi różnych kategorii osobowych źródeł informacji, które w pracy operacyjnej SB zawsze odgrywały decydującą rolę. W tych pozornie suchych informacjach kryje się bardzo ważna wiedza. Wielokrotnie bowiem przeciwnicy rozliczeń starali się bagatelizować sprawność aparatu bezpieczeństwa, sugerując, że podlegał on deformacjom takim, jak inne twory komunistycznej administracji. Musiał słusznie zwraca uwagę, że było inaczej.
Bezpieka była najważniejszym instrumentem sprawowania władzy przez nomenklaturę partyjną – bijącym sercem partii – jak wówczas żartowano – dlatego musiała działać sprawnie i konsekwentnie. Od lat 60. ub. wieku była to grupa systematycznie szkolona i nieźle przygotowana do prowadzenia działań operacyjno-rozpoznawczych. Nieprawdziwy jest stereotyp tępego, nieomal niepiśmiennego ubeka, który nie potrafił porządnie sklecić kilku zdań. Był on trafny w latach 40. i 50., ale później już nie, kiedy wprowadzono bardzo staranną selekcję kadr oraz system stałego szkolenia zawodowego. Można postawić tezę, że gdyby nie sprawność organów bezpieczeństwa, władza komunistyczna w Polsce załamałaby się całkowicie już w październiku 1956 r., a z pewnością po sierpniu 1980 r. Partia wprawdzie zachowała kontrolne funkcje wobec aparatu bezpieczeństwa, ale zwłaszcza w latach 80. stopniowo następowała jego alienacja i działanie według własnych celów i interesów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski