Nie jestem fanem rzecznik Sowińskiej. Jednak wolałbym, żeby krytykowano ją za to, co naprawdę powiedziała, a nie za to, co do jej słów dopowiedziały sobie różne osoby. Dała się podpuścić dziennikarzom z „Wprost” - to fakt.
Ale pomysł, by psychologowie obejrzeli bajkę i ocenili ją, trudno jeszcze nazywać śledztwem czy kontrolą. Tak jak rada, by unikać hałasu i oglądania agresywnych filmów w czasie ciąży, nie równa się zakazowi chodzenia do kina czy dyskoteki.
A już informacja o tym, że pani rzecznik w swoim wystąpieniu na KUL-u opowiedziała się za prawnym zakazem seksu dla osób poniżej 18. roku życia, jest zwyczajnym kłamstwem.
To smutna prawda: Ewa Sowińska, bez względu na to, co jeszcze powie i czego dokona, dla większości społeczeństwa pozostanie rzeczniczką od teletubisiów (choć tak naprawdę tezę, że Tinky Winky jest gejem, postawił osiem lat wcześniej amerykański pastor i teleewangelista Jerry Falwell).
Mało kto będzie dociekał, jak naprawdę brzmiały jej wypowiedzi, bo – wbrew temu, co pisał Józef Mackiewicz – prawda jest ciekawa tylko dla niektórych. Dla reszty ważniejsze jest, by było się z kogo pośmiać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Komentarz - Szymon Babuchowski