Jacek Dziedzina: Czy rok 2008 jest dobrym czasem na wyjście polskich wojsk z Iraku?
Gen. Stanisław Koziej: – Jeśli chcemy wyjść z Iraku, to 2008 rok jest najlepszym czasem. Z jednej strony bezpieczeństwo w tym kraju trochę się już poprawiło i dlatego nie będzie wrażenia, że zostawiamy Amerykanów w trudnym położeniu.
Ale może Irakijczyków zostawiamy w trudnym położeniu?
– Trudno sobie wyobrazić, żeby wszystkie siły międzynarodowe stamtąd wyszły, bo doszłoby tam do wojny wewnętrznej, która bardzo szybko rozprzestrzeniłaby się na region.
Inni dodają, że to wejście do Iraku zradykalizowało nastroje jego mieszkańców. Najpierw nabroiliśmy razem z Amerykanami, a teraz uciekamy, zostawiając ich z tym bałaganem?
– Może to być tak odbierane, jeśli wyślemy w świat sygnał, że wychodzimy, bo zmieniła się u nas władza. Tymczasem powinniśmy dać wyraźny sygnał, że nasze wyjście z Iraku jest motywowane względami strategicznymi. Różnimy się z Amerykanami w podejściu do sposobu dalszego działania wobec kryzysu irackiego. Co najmniej od 2 lat widać, że strategia amerykańska w Iraku jest nieskuteczna.
Czy nie była taka od początku?
– Nie. Uważam, że interwencja w Iraku była konieczna, bo reżim Husajna był państwem zbójeckim.
Ale teraz jest państwem anarchistycznym, pogrążonym w totalnym chaosie…
– …bo po początkowym błyskawicznym zwycięstwie militarnym teraz Amerykanie stosują błędną strategię, która skutkuje tym, o czym Pan mówi. Od czasu przyjęcia konstytucji irackiej, wyborów, strategia polegająca na obecności wojsk międzynarodowych pod sztandarami amerykańskimi jest nieskuteczna. Sztandary amerykańskie powinno się zamienić na inne podmioty międzynarodowe.
Czyli Polacy mogą tam jeszcze wrócić pod innymi sztandarami, np. NATO?
– Tak jest. I gdyby ta strategia zmieniła się w przyszłym roku, to ja bym nie wykluczał zasadności przedłużenia naszej misji. Ale widać, że Amerykanie nie są skłonni klęknąć na jedno kolano i przyznać się, że kryzysu irackiego jednak nie są w stanie uregulować, i zaproponować rozmowy, jak zapewnić bezpieczeństwo w tym regionie.
Jesteśmy tam z Amerykanami. Czy Polacy też powinni przyklęknąć?
– Byliśmy bierni, nie zgłaszając Amerykanom postulatu zmiany strategii, tylko podążaliśmy za ich działaniami. W tym sensie powinniśmy się czuć odpowiedzialni politycznie.
Polska zyskała czy straciła na wojnie w Iraku?
– Nie zyskaliśmy wiele z nieumiejętności angażowania się pozawojskowego w sprawy Iraku: gospodarczego i cywilnego. Patrzyliśmy na Irak tylko przez pryzmat MON. Wysiłek wojskowy był wielki, ale nie przekuliśmy tego na korzyści pozamilitarne. Sojusz z Amerykanami jest wartością, ale nie samą w sobie, dla której warto ponosić wszelkie koszty. Trzeba było jasno ustalić warunki sojuszu. To nie może być tylko sojusz emocjonalny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozmowa z gen. Stanisławem Koziejem, emerytowany gen., b. podsekretarz stanu w MON