Media w ostatnich tygodniach często informują o planowanych czy oczekiwanych podwyżkach cen w zasadzie wszystkiego. Nie ma jednak co panikować. Wzrosty będą stosunkowo niewielkie.
Ceny rzeczywiście wzrosną. Częściowo z powodu ekstremalnych wahań pogody, częściowo z powodu planowanych podwyżek podatków, a częściowo z powodu kończących się ulg podatkowych, na jakie zezwoliła Unia Europejska. Po mroźnej zimie, oraz bardzo mokrej i chłodnej wiośnie przyszło suche i upalne lato. Przerywane burzami, które w wielu częściach Polski powodowały wielokrotne powodzie i podtopienia. Rolnicy już od późnej wiosny alarmowali, że ich pola mniej urodzą. Że podrożeją owoce, jarzyny i zboża. A więc należy spodziewać się wzrostu cen.
Na to nakłada się wzrost podatku VAT (podatek od towarów i usług). Rząd chce wprowadzić zmiany od nowego roku. Podstawowa stawka VAT z 22 proc. wzrośnie do 23 proc. Wzrosną także stawki niższe (z 7 do 8 proc. oraz z 3 do 5 proc.). Obniżona zostanie stawka VAT (z 7 do 5 proc.) na żywność przetworzoną. Rząd na zmianach podatkowych chce zarobić 5 mld zł. Te pieniądze będą oczywiście pochodziły z kieszeni kupujących. Rząd obiecuje, że podwyższa podatki tylko na trzy lata.
Ceny więc wzrosną z powodu niższych zbiorów i zmian podatkowych. Każda zmiana cen produktów jest okazją do manipulacji i spekulacji. Gdy ceny zbóż w 2008 r. spadały, ceny produktów zbożowych (chleba, makaronów czy mąki) nie obniżały się. Podobnie gdy spadają hurtowe ceny benzyny, w sprzedaży detalicznej cena benzyny nie zmniejsza się proporcjonalnie. Minister rolnictwa Marek Sawicki twierdzi, że nie ma rynkowego uzasadnienia dla drastycznych podwyżek cen produktów żywnościowych. Na antenie Polskiego Radia uspokajał, że żywności nie zabraknie, a krajowa produkcja zaspokoi nasze potrzeby. Podkreślał, że ciągłe mówienie o dużych wzrostach cen daje pretekst do tego, by te ceny rzeczywiście rosły. – Ostatecznie tym tracącym jest zawsze konsument – mówił Sawicki.
Pokazujemy, które grupy produktów będą droższe. Pokusiliśmy się także o oszacowanie, o ile mogą wzrosnąć ich ceny. Podjęliśmy próbę wytłumaczenia, co jest tego powodem. Nasze szacunki mogą być jednak niedokładne. Duże sieci handlowe, które są głównym odbiorcą żywności, mogą naciskać na producentów, by nie podnosili cen. W końcu – chcąc być konkurencyjne – mogą podwyżki częściowo wziąć na swoje barki. Z drugiej strony – jak już widać w przypadku cen chleba – klimat panujący w mediach sprzyja temu, by ceny podnosić bez jakiegokolwiek uzasadnienia i pokrycia w faktach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek