Czy wyższa, 32-procentowa stawka podatku dochodowego jest zgodna z Konstytucją? Takie pytanie zadał Trybunałowi Konstytucyjnemu Rzecznik Praw Obywatelskich.
Od tego roku, zgodnie z kolejną nowelizacją ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, mamy dwie skale podatkowe. Pierwsza, 18-procentowa, jest dla osób, których roczne dochody są niższe niż 85 528 zł. W tym progu znajdzie się najpewniej 98 proc. podatników, gdyż tyle samo ludzi płaciło 19 proc. w starej skali podatkowej. Pozostałe 2 proc. Polaków osiągnie roczne dochody powyżej 85 528 zł, czyli znajdą się w drugim progu podatkowym, który wynosi od 2009 roku 32 proc. Oznacza to, że z każdej złotówki zarobionej powyżej kwoty zapisanej w ustawie podatnik będzie odprowadzał do budżetu 32 grosze. I właśnie to nie podoba się rzecznikowi.
O co chodzi?
We wniosku do Trybunału Janusz Kochanowski uzasadnia, że „przewidziany w ustawie mechanizm stosowania w pewnych wypadkach 32-procentowej stawki podatkowej opiera się na założeniu, że bardziej efektywni i pracowici mają większe obowiązki wobec dobra wspólnego. Obciążeni są wówczas wyższą stawką podatkową, co jest niejako dodatkowym podatkiem (domiarem) w wysokości 14 proc. dochodu”. Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca również uwagę na naruszenie konstytucyjnej zasady równej ochrony stosunku pracy w przypadku, gdy dwie osoby zatrudnione równocześnie u tego samego pracodawcy, wykonujące identyczną pracę i pobierające takie samo wynagrodzenie brutto, otrzymują inne wynagrodzenie netto. Dzieje się tak, kiedy „jeden z pracowników otrzymał w danym roku podatkowym premie i nagrody za efektywną pracę, co doprowadziło do przekroczenia kwoty dochodu 85 528 zł, a to skutkuje zastosowaniem wyższej stawki podatkowej. Efektywniej pracująca osoba, zarabiająca brutto w wymiarze miesięcznym tyle samo, będzie otrzymywać o wiele niższe wynagrodzenie netto” – czytamy w uzasadnieniu.
Jak to wygląda w praktyce
Dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha podaje następujący przykład, który ma przekonać, że rzecznik ma rację: – Za każdą wydobytą tonę węgla górnicy otrzymują wynagrodzenie w wysokości 1000 zł. Dwóch z nich wydobyło po tonie. Przyjmijmy dla uproszczenia, że nie ma kwoty wolnej od podatku, ani kosztów uzyskania przychodu, a stawka podatkowa dla dochodu w wysokości 1000 zł wynosi 20 proc. Obaj górnicy zapłacili więc po 200 zł podatku – czyli razem 400 zł. Ale trzeci górnik pracował dłużej, ciężej i sam jeden wyfedrował tyle, ile tamci dwaj razem – czyli dwie tony. Zarobił w związku z tym 2000 zł. Gdyby on także płacił podatek w wysokości 20 proc., zapłaciłby 400 zł. Jaka zasada sprawiedliwości albo równości uzasadnia, żeby trzeci górnik miał zapłacić od drugiego tysiąca wynagrodzenia za wyfedrowanie drugiej tony węgla – na przykład 30 proc.?
W pierwszym przypadku mamy dwie wyfedrowane tony węgla, dwa tysiące wypłaconego wynagrodzenia i podatek w wysokości 400 zł. W drugim przypadku mamy dwie wyfedrowane tony węgla, dwa tysiące wypłaconego wynagrodzenia, ale podatek w wysokości 500 zł! Skoro jeden górnik wyfedrował tyle samo co dwóch innych i zarobił tyle samo co dwaj inni, to dlaczego ma zapłacić wyższy podatek niż tamci dwaj razem? Ciekaw jestem, kto i kiedy taką „sprawiedliwość” uzasadnił w powszechnie akceptowanej teorii sprawiedliwości lub równości? – pyta Gwiazdowski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Paweł Toboła-Pertkiewicz, dziennikarz gospodarczy