Przy okazji kolejnych kryzysów gazowych, temat gazu z węgla pojawia się jak królik w magicznym cylindrze. Niestety, kiedy sprawa schodzi z czołówek, temat znika. A szkoda.
W Polsce ponad 60 proc. energii uzyskuje się z węgla, a jego udział w produkcji energii elektrycznej wynosi aż 90 proc. Od czasu do czasu pojawia się w telewizji jakiś ekologiczny poczciwiec, zwykle na tle starego młyna wodnego czy nowoczesnego wiatraka, przekonując, że lada moment zrezygnujemy z tego węglowego brudasa i będziemy korzystać wyłącznie z ekologicznej energii.
Znaj proporcją, mocium panie
– jak mówił Cześnik w „Zemście”. W polskich elektrowniach urządzenia prądotwórcze mają łączną moc ponad 30 000 MW, a zapotrzebowanie mocy w szczycie już obecnie przekracza 24 000 MW, i stale rośnie. Jeszcze długo żadne odnawialne źródła energii takich mocy nam nie zapewnią. Światowe rozpoznane zasoby paliw kopalnych wskazują, że 70 proc. energii zmagazynowane jest w węglu. Świat nieśmiało, bo to niepoprawne politycznie, ale po cichu wraca do węgla. Czyli nie ma sprawy? Sprawa, niestety, jest i to poważna! Obecny sposób wykorzystania węgla jest zarazem nieekonomiczny i nieekologiczny. Jeżeli nie zaczniemy rozwijać czystych technologii wykorzystania węgla, to rzeczywiście trzeba będzie zrezygnować z jego bogatych zasobów. Dla takiego kraju jak Polska równałoby się to bankructwu całej gospodarki.
Dlaczego gazyfikacja węgla
ma być lepsza niż dotychczasowe jego bezpośrednie spalanie? Węgiel jako paliwo mające postać ciała stałego można tylko spalić w palenisku, najczęściej kotła parowego. Wyprodukowana para napędza turbinę, a ta generator produkujący energię elektryczną. Taki sposób wykorzystania paliwa, poza nielicznymi wyjątkami, jakimi są elektrociepłownie, pozwala wykorzystać tylko niewielką część (zwykle poniżej 35 proc.) zawartej w nim energii. Jest to więc sposób wyjątkowo marnotrawny. Do napędu pojazdu węgiel się nie nadaje, chyba że ten pojazd nazywa się lokomotywą parową, ale tam wykorzystanie energii jest jeszcze niższe, bo wynosi 10–15 proc. Węgiel, zwłaszcza brunatny, zawiera całą masę zanieczyszczeń. Podczas spalania tworzone są kolejne groźne zanieczyszczenia, których większość przechodzi do spalin. Duża elektrownia wypuszcza kominem kilka milionów metrów sześciennych spalin na godzinę. Oczyszczenie tak ogromnych przepływów od pyłów, tlenków siarki i azotu jest możliwe, lecz bardzo kosztowne. Paliwo gazowe jest bardziej ekologiczne. Spaliny nie zawierają pyłu ani zanieczyszczeń siarkowych, a ilość tlenków azotu może być mniejsza niż przy spalaniu węgla. Uczeni od lat pracują nad podniesieniem sprawności instalacji kotłowych, ale tak naprawdę niewiele tutaj można wymyślić. Energię z gazu można przetwarzać na elektryczną, spalając go nie w kotle, a w turbinach gazowych. W układach kombinowanych, wykorzystujących turbinę gazową i turbinę parową, osiąga się obecnie sprawność ok. 60 proc., a więc znacznie lepszą niż w tradycyjnych sposobach. No tak, ale do tego potrzebny jest gaz. Produkując gaz z węgla, możemy więc wiele zyskać, nawet jeśli na gazyfikację stracimy trochę energii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Gosiewski, dr hab. inż., pracownik Instytutu Inżynierii Chemicznej PAN