Władze Pekinu mają wielki problem: niespotykane niemal nigdzie na świecie zanieczyszczenie powietrza. A olimpiada za pasem.
Chińczycy są zdesperowani. Na polepszenie jakości powietrza w Pekinie wydali w ostatnich 6 latach kilkanaście miliardów dolarów. Zlikwidowali prawie cały przemysł, jaki znajdował się w mieście i okolicy. Większość elektrowni i hut. Nic nie pomogło. Jest nawet gorzej niż w 2002 roku. Smog jest tak gęsty, że w niektóre dni całkowicie przysłania piękny stadion olimpijski. Czasami widoczność w mieście spada do kilku metrów. Sportowcy nawet nie chcą słyszeć o treningach czy mieszkaniu w takich warunkach. Lekarze twierdzą, że w tak nieprzyjaznym człowiekowi środowisku nie sposób w ogóle funkcjonować, o uprawianiu sportów czy biciu rekordów nie mówiąc. Niektórzy sportowcy na olimpiadzie w Pekinie w ogóle nie chcą wystąpić.
Najbrudniejsza stolica
W Pekinie – jednym z najbrudniejszych miast świata – mieszka około 17 milionów ludzi. W zrobionym kilka lat temu rankingu gorzej pod względem zanieczyszczeń wypadły tylko indyjskie Delhi i miasto Meksyk. Chińczycy dzisiaj pozbywają się tego, co było ich dumą jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wtedy miasto wyglądało, jak gdyby wyrastało w lesie. W lesie kominów. W centrum Pekinu, jeszcze niedawno, między blokami mieszkalnymi pracowały cementownie, fabryki celulozy i huty. Dzisiaj ich nie ma, ale smog pozostał. W akcie desperacji władze Państwa Środka postanowiły czasowo zamknąć fabryki w sąsiednich prowincjach. Szczególnie w Hebei, Shandong i mieście Tianjin. Stąd ma pochodzić aż 1/3 pyłów opadających na Pekin. Czy to coś pomoże? Trudno powiedzieć. A przede wszystkim trudno sprawdzić. Władzom lepiej w tej kwestii nie wierzyć. Jakiś czas temu ogłosiły, że wygrały ze smogiem, że ich działania zaczynają przynosić efekty. Tymczasem okazało się, że jakość powietrza jest gorsza, niż była przedtem, a jedyne, co się zmieniło, to sposób liczenia dni „czystych” i „brudnych”.
Nowy sport: bieg w masce
Władze MKOl (Międzynarodowy Komitet Olimpijski) zastanawiają się, co robić. Fatalna jakość powietrza w Pekinie była podnoszona w trakcie dyskusji nad wyborem miejsca, w którym mają się igrzyska odbywać. Działaczy sportowych ostrzegano, że nie tak łatwo jest oczyścić powietrze nad miastem tak dużym i szybko rozwijającym się, jakim jest Pekin. Chińczycy zapewniali jednak, że poradzą sobie z problemem, a działaczy MKOl te zapewnienia przekonały. Dzisiaj sami są w kłopocie. Poważnie rozważane jest przeniesienie niektórych konkurencji poza Pekin. Myśli się tutaj przede wszystkim o długotrwałych dyscyplinach siłowych, takich jak maraton, kolarstwo czy kajakarstwo. Niektóre ekipy sportowe już opracowują scenariusze awaryjne. Np. Amerykanie zabiorą ze sobą do Pekinu prawie tysiąc specjalnych maseczek na twarz z pochłaniających zanieczyszczenia aktywnym węglem.
Chińskie wyjście awaryjne
Władze Pekinu, a może nawet władze całych Chin, bo olimpiada dla Państwa Środka ma bezwzględny priorytet, zaczynają chyba wpadać w panikę. Pomimo podejmowanych od kilku lat wysiłków poprawy jakości powietrza w mieście nie widać. W życie zaczyna się wprowadzać scenariusze awaryjne. Jeden już wprowadzono. Ostatnio zamknięto 150 stacji benzynowych w mieście. W ten sposób władze chcą zmusić mieszkańców do pozostawiania swoich samochodów w garażach i przerzucenia się na komunikację publiczną lub rowerową. Jest też przygotowywane rozwiązanie ostateczne. Strzelanie specjalnymi racami, rakietami, w chmury. Eksplodujący wysoko nad ziemią pocisk rozpyla w atmosferze chemikalia, wokół cząsteczek których kondensuje się woda. Gdyby nic nie pomagało, Chińczycy chcą brud zmyć deszczem. To przynosi chwilową ulgę. Z drugiej strony, czy można sobie wyobrazić ceremonię otwarcia igrzysk w strugach deszczu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek