W najnowszym „Gościu Niedzielnym”: Komu przeszkadza religia w szkole?

„Religia w szkole będzie tak długo, jak długo będą tego chcieli rodzice uczniów. Stąd wysiłki, aby tego nie chcieli” - pisze Franciszek Kucharczak.

W najnowszym "Gościu Niedzielnym" 40/2022
Gość Niedzielny

60 lat temu Kościół podjął ogromne dzieło, które przerosło przewidywania jego uczestników. Sobór Watykański II był inny od wcześniejszych przede wszystkim dlatego, że zajął się nie pojedynczymi kwestiami zapalnymi, ale wszystkimi sprawami istotnymi dla życia Kościoła. O historii Soboru pisze Franciszek Kucharczak. „Podkreślić bowiem należy, że Sobór Watykański II nie zmienił doktryny Kościoła, lecz sposób widzenia świata. To dzieło Ducha Świętego, który skłonił Jana XXIII do podjęcia dzieła soboru, a Pawła VI do jego dokończenia. Najbliżsi następcy na Stolicy Piotrowej przyjęli ich imiona na znak, że chcą kontynuować dzieło, które tamci podjęli. Znaczące, że dziś Kościół wszystkich czterech papieży czci jako świętych i błogosławionych. Dobre drzewo – dobre owoce” – pisze autor.

W numerze również:

  • Każdy kolejny sobór powszechny to stawanie Kościoła w prawdzie przed sobą i Bogiem. Dlaczego do dziś nie zwołano Soboru Watykańskiego III? – zadaje pytanie Jacek Dziedzina i przypomina, że największe kryzysy zaczynają się wtedy, gdy sobory stają się coraz rzadsze. „Gdzieś pośrodku znajdują się dwie inne grupy: jedna podkreśla, że postanowienia Soboru Watykańskiego II nie zostały dotąd zrealizowane, więc mówienie o nowym soborze mija się z celem. Druga przyznaje, że nowy sobór musiałby potwierdzić kierunek przyjęty na Vaticanum II, ale równocześnie zająć się nowymi wyzwaniami, przed jakimi stoi Kościół w XXI wieku. Ponieważ jednak widoków na sobór powszechny na razie nie widać, trzeba postawić pytanie: dlaczego właściwie to, co kiedyś było naturalnym i stosunkowo częstym sposobem roztrząsania sporów w Kościele, dziś traktowane jest jako nadzwyczajna ostateczność?” – pisze Jacek Dziedzina.
  • O wzlotach, upadkach i wielkiej mocy modlitwy w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem mówi Czesław Lang. „Przeżyłem w sporcie różne momenty, wzloty i bolesne upadki. Najbardziej dramatyczny był wypadek na Wyścigu Pokoju, po którym niemal pół roku spędziłem w szpitalu. Miałem stracić rękę, zostałem wyrzucony z kadry. To był czas ogromnej walki wewnętrznej, gdy moją głowę bombardowały tysiące wątpliwości. Ale pozbierałem się, bo była we mnie ogromna sportowa złość, dlatego że mnie wykluczono. Postanowiłem, że zrobię wszystko, by pokazać, że wrócę. I wróciłem! Po tym doświadczeniu wygrałem Tour de Pologne, na olimpiadzie zdobyłem czwarte miejsce, wygrałem wyścig w Meksyku, właściwie wygrywałem to, co chciałem. I co ciekawe, właśnie to bolesne doświadczenie otworzyło mi drogę do zawodowstwa. Gdyby nie ono, myślę, że zostałbym bardzo dobrym kolarzem, ale nie uprawiałbym kolarstwa zawodowo. Dopiero to otworzyło mi horyzonty na poznanie nowego świata, innego sposobu ścigania się. Zacząłem jeździć w największych wyścigach, w Tour de France, Giro d’Italia. Tam uczyłem się języków i zdobywałem doświadczenie, które później, gdy zacząłem organizować Tour de Pologne, przeniosłem nad Wisłę” – mówi sportowiec.
  • O religii w szkole i akcji „Żegnaj religio”, z którą ruszyła obywatelska inicjatywa Same Plusy pisze Franciszek Kucharczak. „Sprzeciw ideologów laicyzmu wobec religii w szkole najczęściej sprowadza się do insynuacji, jakoby Kościół indoktrynował dzieci i młodzież. Nie mogą jednak zaprzeczyć, że lekcje te odbywają się za zgodą rodziców. Jednocześnie oni sami planują wprowadzenie do szkół własnych treści w postaci deprawującej tzw. edukacji seksualnej, powiązanej m.in. z promocją ideologii gender. I to jest prawdziwa indoktrynacja. I jej promotorzy – zaznaczmy – nie zamierzają o nic pytać rodziców. Stąd obecność religii w szkole stanowi dla nich element, którego muszą się pozbyć, żeby móc urabiać uczniów na modłę „nowego wspaniałego świata” bez komunikatów przeciwnych. Stąd ich obecnym priorytetem jest nakłonienie rodziców, żeby zrezygnowali z tego, do czego mają prawo i co jest zgodne z ich przekonaniami, na rzecz światopoglądu, który zostanie ich dzieciom narzucony” – zauważa autor.
  • Marność nad marnościami, wszystko marność – często bezrefleksyjnie powtarzamy słowa z Księgi Koheleta, chcąc streścić jej przesłanie. Cóż one jednak znaczą? Czy odbierają sens wszelkim ludzkim staraniom, zrównując ze sobą to, co cenne i bezwartościowe w naszym życiu? Przecież autor mówi też: „Mądrość tak przewyższa głupotę, jak światło przewyższa ciemności” (2,13) albo: „Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem” (4,6). A jednak wszystko okazuje się marnością i „ten sam los spotyka wszystkich” (2,14). Czy nie ma w tym sprzeczności? Z tymi pytaniami mierzy się Szymon Babuchowski.
  • „Ksiądz wywalał mnie z lekcji religii, mówiąc: »Wyjdź, szatanie!«” – opowiadał pędząc na pełnej petardzie. Zżymał się, gdy nazywano go celebrytą. Na czym polega fenomen rosnącej popularności ks. Jana Kaczkowskiego? Marcin Jakimowicz przygląda się postaci charyzmatycznego kapłana, którego sława nie maleje mimo lat, które upłynęły od jego śmierci. „​Należy do autorów, którzy stali się „płodni” dopiero po śmierci. Podobnie jak dominikanin arystokrata ojciec Joachim Badeni czy arcybiskup Fulton John Sheen, których coraz to nowe książki trafiają na księgarskie półki. Czy nie znaczy to, że odkryliśmy go zbyt późno? A może (skłaniam się raczej ku tej wersji) ks. Jan tak bardzo nie mieścił się w schematach i kościelnych zaszufladkowaniach, że wydawanie jego „złotych myśli” stało się bezpieczne dopiero wówczas, gdy na ulicach zawisły nekrologi? Prawdopodobnie tak, bo słynął z niewyparzonego języka i ogromnego dystansu do sobie” – stwierdza autor.
  • O wychwytaniu sportowych talentów, popularności koszykówki i kolejnym przedłużeniu ważności bonu turystycznego w rozmowie z Jakubem Jałowiczorem mówi minister Kamil Bortniczuk. „Dziecku, u którego zauważono predyspozycje do uprawiania sportu i które chce to robić, trzeba zaproponować ścieżkę rozwoju, ale celem nadrzędnym jest  zdrowie wszystkich dzieci, czyli  de facto całego społeczeństwa. To szczególnie ważne w kontekście współczesnych zagrożeń. Myślę o takich sposobach spędzania wolnego czasu przez dzieci, które z jednej strony rozwijają intelektualnie, ale często są też dużym zagrożeniem. Media społecznościowe, w które dzieci tak bardzo się angażują, to prawdziwe rozpraszacze. Przez nie wielu uczniów nie potrafi się skupić na dłużej niż kilka minut, są też przez to dużo mniej aktywni fizycznie. Prowadzi to do uzależnień czy np. problemów z otyłością przynoszących w konsekwencji wiele negatywnych skutków, z którymi jako minister sportu i turystyki czuję się w obowiązku walczyć” – mówi minister.

 

« 1 »