O pętaniu i uwalnianiu Słowa

Ale słowo Boże nie uległo spętaniu – to wyznanie apostoła brzmi niemal jak największy wyraz satysfakcji ratownika, któremu udało się uratować wiszących nad przepaścią turystów, albo wynalazcy lekarstwa na raka, dzięki któremu wreszcie będzie można uratować miliony pacjentów onkologicznych.

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Apostoł jest gotowy wziąć na siebie wszelkie udręki i ponieść nieopisane koszty, byle tylko nie dopuścić do tego, by uzdrawiające i ratujące dusze milionów grzeszników słowo zbawienia zostało zdeformowane albo zablokowane. Święty Franciszek udał się do sułtana Al Khamila w przekonaniu, że także wyznawcy Mahometa muszą usłyszeć o zbawieniu w Chrystusie. A przecież mógł być niemal pewny, że nie wyjdzie z tej brawurowej operacji żywy. Z podobnych względów ojciec Pio wielokrotnie narażał się na aresztowanie, szykany i utratę dobrego imienia, a mimo to nigdy nie skorzystał z rad „przyjaciół”, by zaprzestać swej batalii o nawrócenie ludzkich serc poprzez słowa i gesty, konfesjonał i żarliwość temperamentu. Z tych samych powodów ksiądz Dolindo czterokrotnie wystawiał się na upokorzenia niekończących się przesłuchań przed Świętym Oficjum, przyjmował kary kościelne spadające na niego w wyniku nieuzasadnionych kalumnii i krzywdzących donosów, znosił kpiny i ostracyzm, ale nie zatrzymał się w przekazywaniu ludziom życiodajnego Bożego słowa. Gdy zamykano mu usta, głosił Bożą prawdę pisaniem i świadectwem życia. Był gotowy zapłacić, jak się wydaje, każdą cenę, byle tylko – jak sam mawiał – słowo Boga materialnie dotarło do rąk i uszu katolików. Ci ludzie godzili się na „współumieranie z Chrystusem”, by innym dostarczyć życia zawartego w Bożym słowie.

Spadek poziomu energii życiowej Kościoła przychodzi wraz ze spadkiem świętości jego członków. Dzieje się tak w momencie, gdy słabnie w nas miłość do Chrystusa, do Jego słów i zawartego w nich Ducha. Księga Kronik przekazuje ciekawy epizod z życia króla Dawida, który po powrocie do rodzinnego Betlejem zapragnął napić się wody z cystern leżących u bram miasta. Lecz w mieście wciąż grasowały wrogie oddziały filistyńskie. Wojna trwała. Prośbę króla postanowili spełnić ludzie, którzy pod osłoną nocy wybrali się po upragnioną wodę. „Dawid jednak nie chciał jej pić, lecz wylał ją w ofierze dla Pana: »Czyż mam pić krew tych ludzi wraz z ich życiem? Wszak przynieśli ją z narażeniem swego życia«” (1 Krn 11,18-19). Ta woda okazała się zbyt cenna, by Dawid mógł ją zachować dla siebie albo zignorować. Głosić słowo Boga to jakby wlewać Jego mocą w ludzkie dusze wodę życia. Pomyślmy o tych licznych ludziach, którzy tracili zdrowie, przyjaciół, zaufanie skostniałych instytucji, walczyli z obłudą i obojętnością innych, z wrogością nieprzyjaciół Boga, byle tylko „słowo Boże nie uległo spętaniu”. Myślę, że każdy z nas winien tysiąc razy w ciągu swego życia zadać sobie pytanie, czy słowo Boga – które dotarło do mnie przez pot i krew wielu ludzi – nie jest dziś więzione we mnie i nie ulega spętaniu z mej własnej winy, gnuśności lub niedowiarstwa. Ile jestem gotów zapłacić za szaleństwo przekazywania innym Bożego strumienia łaski? Chyba, że boję się podzielić los apostołów: „Staliśmy się widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi; my głupi dla Chrystusa” (1 Kor 4,9-10a). •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Robert Skrzypczak