Za czyje pieniądze ten tunel?

W zdrowym społeczeństwie otwarcie tunelu na zakopiance byłoby powodem do jednomyślnej radości. W Polsce nawet przy takiej okazji wybucha awantura.

Świeżo otwarty po kilku latach budowy 2-kilometrowy tunel pod zakopianką znacząco usprawnił podróż z Krakowa do Zakopanego (oraz w drugą stronę). Wg testów wykonanych przez dziennikarzy Onet.pl skrócił czas podróży aż o 25 minut. Dwunawowy przewiert, z dwoma pasami ruchu w każdą stroną i szerokimi pasami awaryjnymi po obu stronach każdej z jezdni jest wygodny i komfortowy jak najlepsze tego typu konstrukcje na świecie. Można by pomyśleć, że dzień jego otwarcia będzie jedną z nielicznych okazji do świętowania czegoś wspólnie w tym skłóconym kraju, jakim przez ostatnie lata uczyniliśmy Polskę. Nic bardziej mylnego.

Poza standardowymi zarzutami najaktywniejszych krytyków partii rządzącej (które można dopasować do każdej inwestycji: "dlaczego tak drogo?" "dlaczego tyle to trwało?") oraz rytualnym już jak bożonarodzeniowa choinka sporze o nadanie obiektowi imienia Marii i Lecha Kaczyńskich, pojawił się jednak inny ciekawy zarzut ze strony tych spośród internautów, którym krew się gotuje na samą myśl, że mogliby przyznać, iż władza zrobiła coś dobrze. Otóż, cytuję, "PiS by tego nie zbudował, gdyby połowy pieniędzy na inwestycję nie dostał z UE, a nawet o tych środkach nie wspomniał na otwarciu".

Co bardziej aktywni zwolennicy partii władzy bardzo często w komentarzowych polemikach odpowiadali, celnie parafrazując Margharet Thatcher, że Unia nie ma własnych pieniędzy, bo jej budżet jest stworzony ze składek państw członkowskich, w tym Polski. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że często ci sami komentatorzy tak chętnie przywołujący myśl Żelaznej Damy w odniesieniu do środków unijnych, gdy przychodzi do dyskusji nad wszelkimi rządowymi programami wsparcia typu "xyz plus" czy "trzynasta emerytura" o brytyjskiej premier zapominają i z radością informują, że to "rząd dał". 

Otwarcie tunelu na zakopiance to kolejna sytuacja, która udowadnia, że zacietrzewienie polityczne siedzi w naszym społeczeństwie już tak głęboko, że nie potrafimy cieszyć się nawet tak oczywistymi codziennymi inwestycjami jak znaczące skrócenie czasu podróży na jednej z najbardziej zatłoczonych polskich dróg. I nawet tak codzienne inwestycje musimy nazywać politycznie. Tkwiąc dalej w takim uporze i niezdolności zrobienia dwóch kroków wstecz, może się okazać, że dla niektórych nawet osiągnięcie upragnionych celów może nie dać spodziewanej radości, kiedy wszystko wokół jest oblane gorzką żółcią.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister