Najszczęśliwsi są mieszkańcy Gdyni i Gdańska. Poziom radości maleje, gdy miasto ma ponad 500 tysięcy mieszkańców. A jak powinna zgodnie z badaniem wyglądać Okolica Bliska Sercu, w której wynajmiemy mieszkanie? O tym analityk portalu Oto dom Karolina Klimaszewska.
Katarzyna Widera-Podsiadło: Rosną ceny za wynajem mieszkań. Zwłaszcza wrzesień temu sprzyja, bo na łowy mieszkaniowe ruszają studenci. Jak w tym roku wygląda sytuacja?
Karolina Klimaszewska: Szczyt sezonu najmu mieszkań zwykle przypada na sierpień i wrzesień. Jednak w tym roku sytuacja wyglądała nieco inaczej. Właściwie już od marca zainteresowanie i, co za tym idzie, ceny rosły. Oczywiście związek miało to z wybuchem wojny i poszukiwaniem mieszkań przez najemców z Ukrainy. Większy wzrost poszukujących mieszkań na wynajem odnotowaliśmy w lipcu, gdzie wejść na tego rodzaju strony było o 1/4 więcej niż w czerwcu. W analogicznym okresie roku ubiegłego wzrost był jedynie o 15 procent.
Czy tylko uchodźcy przyczynili się do wzrostu zainteresowania wynajmem mieszkań?
Nie, wpływ na to miały również podwyżki stóp procentowych. Osoby, które w związku z tym utraciły zdolność kredytową, zaczęły szukać mieszkań na wynajem.
Czytaj też: Pilnie poszukiwany dom, czyli rodzina zastępcza na wagę złota
Z kolei studenci szukający we wrześniu mieszkań na wynajem przyczynili się do tego, że głównych miastach w Polsce, miastach akademickich liczba mieszkań na wynajem spadła od kilku do kilkudziesięciu procent. W ofercie wrześniowej, w porównania np. do lutego było o 40 procent mieszkań mniej. Tak było np. we Wrocławiu, w Warszawie oraz w Katowicach, natomiast w Lublinie ten spadek wynosił 16 procent. Tak więc sytuacja najmu zależy od miasta. To, co jednak łączy wszystkie miasta, to fakt, że z oferty znikają najszybciej mieszkania mniejsze, a co za tym idzie - tańsze. Chodzi o lokale do 60 metrów kwadratowych. Natomiast największą popularnością cieszą się mieszkania, które mają około 40 metrów kwadratowych.
Jak kształtują się ceny?
Ceny w tym segmencie rosną o około 30-40 procent. To dane z ostatniego dnia sierpnia w porównaniu do ostatniego dnia lutego. Segment mieszkań 20 do 40 metrów kwadratowych wzrósł cenowo o 17 do 20 procent w Lublinie czy w Katowicach, natomiast sięga nawet 30, czy 35 procent w Warszawie, we Wrocławiu, a w Krakowie to wzrost o 40 procent.
Oczywiście, czym większy metraż wybierzemy, tym mniejszy zauważymy wzrost. Mieszkania powyżej 60 metrów kwadratowych odnotowują najwolniejszy wzrost cen najmu.
Na przykład w Katowicach za mieszkanie 40-60 metrów kwadratowych musimy przygotować około 2350 złotych, a jeszcze w lutym było to niecałe 2 tysiące złotych. Tak więc średnio cena wzrosła o około 400 złotych. Do tego trzeba doliczyć opłaty eksploatacyjne, a czasami również czynsz. Z kolei opłaty w przypadku mieszkań powyżej 60 metrów kwadratowych wzrosły jedynie o około 10 procent. Oczywiście wynika to z ceny. Za mieszkanie w przedziale 60-80 metrów kwadratowych zapłacimy powyżej 2800 złotych w Katowicach.
Są jednak miasta, gdzie bez względu na metraż mieszkania ceny najmu rosły procentowo bardzo podobnie. Np. Wrocław, Lublin czy Poznań, bez względu na to, czy chcemy małe mieszkanie, czy takie powyżej 60 metrów kwadratowych, wzrost cen w analogicznych okresach, choć różny w zależności od w/w miasta, jest podobny. Z czego to wynika?
Pewnie jednym z czynników, które na to wpływają jest po prostu większa baza mieszkaniowa. W końcówce lutego we Wrocławiu mieliśmy 1430 ofert mieszkaniowych, w Poznaniu ponad 1150, a w Katowicach np. 900.
Chciałabym jeszcze przejść do raportu "Szczęśliwy dom". Analitycy przyjrzeli się, jaka jest Okolica Bliska Sercu? Słowem, gdzie chcemy kupować, bądź wynajmować mieszkania? Wyniki raportu.
To było badanie, którym objęliśmy całą Polskę, na które składało się badanie preferencji, jeśli chodzi o miasto, dzielnicę i okolicę. Główny wniosek: okazuje się, że Polacy są generalnie szczęśliwi w miastach, w których żyją. 57 procent osób badanych odpowiedziało, że są szczęśliwi, ale co ciekawe, więcej osób czuje się szczęśliwymi w okolicy, w której mieszkają i to był odsetek 61 procent. Czyli bardziej czujemy się szczęśliwi w dzielnicy niż w mieście, w którym mieszkamy.
Na co więc zwracać uwagę przy wyborze mieszkania na wynajem, by później czuć się dobrze?
Najpierw powiem, że czym większe miasto, tym mniej czujemy się szczęśliwi. Przy czym duże miasta takie jak Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań i Wrocław, czyli takie, które mają co najmniej 500 tysięcy mieszkańców, mają niższe to poczucie szczęścia niż w średniej wielkości mieście. Tak więc najszczęśliwiej jest mieszkać w miastach średniej wielkości, czyli od 200 do 500 tysięcy mieszkańców, czyli są to miasta typu Gdańsk, Bydgoszcz, Szczecin, Lublin, Białystok czy Katowice. Innym zjawiskiem obserwowanym było to, że to średnie poczucie szczęścia rosło wraz z wiekiem, a apogeum szczęścia osiągamy właśnie po 60 roku życia, ale przed 70 rokiem. Czyli, kiedy dzieci są odchowane, przechodzimy na emeryturę, ale siły witalne są jeszcze duże, wtedy czujemy się najszczęśliwiej, bo chce nam się jeszcze działać, chce nam się być aktywnym. Poczucie szczęścia spada, gdy osiągamy 70 rok życia, ale i tak jest wciąż wyższe od najniższej przez nas badanej grupy wiekowej, czyli w przedziale od 18 do 24 lat. To są osoby o najniższym poziomie szczęścia w społeczeństwa.
Czytaj też: Miasto 15-minutowe czy cohousing, a może budownictwo senioralne. Na co postawić?
A na co warto zwracać uwagę, czy to przy zakupie, czy wynajmie mieszkań? Najpierw na dostęp do sklepów, by w najbliższej okolicy można było zabezpieczyć wszystkie swoje potrzeby w tym względzie. Dalej to dostęp do natury, czyli terenów zielonych. Ale ten dostęp do natury też jest zróżnicowany w zależności od upodobań, bo dla jednych będzie to dostęp do kilku drzew, dla innych do parku, a jeszcze inni będą chcieli lasu za płotem. Trzeci czynnik, który jest dla nas ważny, to dobra komunikacja, a wreszcie rozrywka i relaks, a także bezpieczeństwo.
A jak mieszkańcy poszczególnych miast cieszą się ze swojej lokalizacji?
Np. 60 procent mieszkańców Katowic czuje się szczęśliwymi w swoim mieście, a 63 procent w swojej okolicy. A co dla mieszkańców tego miasta jest ważne: dostęp do sklepów, skomunikowanie miasta oraz tereny zielone. Negatywne: koszty życia, zanieczyszczenia i również czynnik dostępu do zielonej infrastruktury.
Czyli to samo miasto a różny poziom zadowolenia z dostępu do natury. Pewnie wynika to z faktu różnego sytuowania poszczególnych dzielnic.
Tak, mieszkańcy dzielnic takich jak: Kostuchna, Zarzecze, czy Zadole z racji położenia są zadowoleni z dostępu do terenów zielonych. Aż 43 procent badanych odpowiedziało, że środowisko wpływa pozytywnie na ich samopoczucie. Natomiast mieszkańcy osiedli Szopienice, Burowiec, Zawodzie w 36 procentach są niezadowoleni z niewielkiego dostępu do środowiska naturalnego, terenów zielonych.
W jakim miecie w Polsce ludzie czują się najszczęśliwsi?
Nad morzem. Gdynia i Gdańsk zajęły pierwsze miejsca w skali szczęścia. Na trzecim miejscu jest Zielona Góra, która słynie z regionalnego wina.
Ale aż 90 procent południowej wrocławskiej wielkiej wyspy jest szczęśliwa w swojej okolicy. To chyba bardzo dobry wynik.
Tak, to chyba najlepszy wynik wśród badanych, w badaniu Okolica Bliska Sercu.
Katarzyna Widera-Podsiadło