Przedmiot historia i teraźniejszość, który właśnie wszedł do szkół ponadpodstawowych, miał zastąpić wiedzę o społeczeństwie. W praktyce okazuje się jednak głównie rozszerzeniem nauczania historii. Przyglądamy się podręcznikom do tego przedmiotu.
Medialna wrzawa towarzysząca wejściu do szkół nowego przedmiotu o nazwie historia i teraźniejszość z pewnością nie sprzyja rzeczowej ocenie pomysłu Ministerstwa Edukacji i Nauki. Warto jednak powściągnąć na chwilę emocje, wywołane w dużej mierze politycznymi sporami, i przyjrzeć się temu, czego naprawdę będą się uczyć młodzi ludzie na lekcjach HiT-u, oceniając na chłodno potencjalne korzyści i niedogodności, które mogą wiązać się z tą innowacją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski