Amos był prorokiem, który pochodził z Królestwa Południowego, Judy. Powołany został, by głosić Boże orędzie w sąsiednim Królestwie Północnym, Izraelu, które przeżywało okres pokoju i dobrobytu. Było to za wymienionego w tytule księgi króla Jeroboama, w VIII w. przed Chr.
Asyria była wówczas osłabiona, a Aram chylił się ku upadkowi. Jeroboam wykorzystał ich słabość, aby umocnić dominację, rozwinąć handel i zapewnić swemu krajowi bogactwo. To jednak nie było udziałem całej społeczności. Bogaci stali się zadufani i beztroscy, nie zważając na Boże prawo i na sprawiedliwość społeczną.
Widział to przybysz z Judy i w swym orędziu pisał o tym. Dostrzegał wyniosłość w Izraelu: „Cieszycie się z Lo-Debar i mówicie: »Czyż nie naszą siłą zdobyliśmy sobie Karnaim?«”. Obie miejscowości zostały odebrane przez Izraela Aramowi. Widział przepych domów bogaczy, gdzie pełno było wykładzin z kości słoniowej, a na wyposażeniu były najlepsze wówczas poduszki sprowadzane z Damaszku, których używano, leżąc podczas uczt. Także kobiety z bogatych domów upijały się winem, co potępia prorok. Widzi coś jeszcze w ich postępowaniu: „Uciskacie biednych, gnębicie ubogich”. Ponadto szokowała go sprzedajność sędziów: „Sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża; (…) ciemięzcy sprawiedliwego, biorący okup i uciskający w bramie ubogich”. I to nie jakaś zazdrość czy zawiść z powodu bogactwa, ale odejście od Bożego prawa staje się podstawą wyroku. Amos zapowiadał, co z tym zrobi Pan Bóg: „Rozwalę zarówno dom zimowy, jak i letni; zniszczeją domy z kości słoniowej i rozwalone zostaną domy z hebanu”.
Podobne tony spotykamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, które kończy pełna grozy zapowiedź: „Nic się nie martwią upadkiem domu Józefa. Dlatego teraz ich poprowadzę na czele wygnańców i zniknie krzykliwe grono hulaków”.
Słowa Amosa spełniły się już nieco ponad 20 lat po śmierci Jeroboama. Asyria odzyskała potęgę, a królestwo Izraela upadło. Ludność została uprowadzona do niewoli. •
ks. Zbigniew Niemirski