Niezwykły pielgrzym z osłem

10 sierpnia 2022 roku przybył do Lourdes ubrany w spodnie jak z XIX wieku i koszulę z tego samego okresu, skórzane buty i beret. A do tego towarzyszył mu osioł.

Ten osioł, a właściwie oślica, ma też imię - Cyndel, które w języku starogermańskim oznacza „ścieżkę”. Jej właściciel Céleste Grant na początku wcale nie planował dotarcia do Lourdes. 

10 maja stwierdził, że przejdzie tzw. Stevenson Trail - jest to długodystansowa ścieżka nr 70, która nawiązuje do trasy, jaką przebył w towarzystwie osła szkocki pisarz Roberta Louisa Stevenson jesienią 1878 roku.

„Wycieczka trwała dwa tygodnie. Spacer z osłem tak mi się spodobał, że postanowiłem kontynuować moją podróż i iść do Lourdes. W ten sposób moja podróż trwała kilka miesięcy zamiast 14 dni.” - wyjaśnia pielgrzym portalowi Aleteia. 

Swoją podróż Céleste potraktował bardzo poważnie. Odbył ją w XIX-wiecznych warunkach: żadnych nowoczesnych narzędzi (poza telefonem komórkowym do dzielenia się swoją przygodą na portalach społecznościowych), tylko odzież z epoki, skórzano-szklana butelka na wodę, namiot z sukna wełnianego, kożuch jako materac. Mężczyzna wybierał różne szlaki, dlatego jego podróż bardzo się wydłużyła. 

Céleste ma 33 lata i podkreśla, że to wiek Chrystusowy. 

„Być może dlatego wybrałem Lourdes jako mój ostateczny cel podróży. Woda była również jednoczącym tematem mojej podróży, a Lourdes słynie ze swojego źródła."

Przez całą swoją przygodę źródłem jego obaw była właśnie woda, ponieważ podróżował bez zatrzymywania się w hotelach.

Podróż z osłem też nie była bez znaczenia.

 „To na osiołku Jezus wjechał do Jerozolimy. Maria przybyła do Betlejem również na osiołku. I ten osioł był również obecny w żłobie, w którym urodził się Jezus” – wyjaśnia Céleste, który również chciał pokazać ludziom, że osioł to bardzo dobre zwierzę.

Oślicę kupił w dniu wyjazdu, na początku nie słuchała go i nie lubiła. Ale ostatecznie się "dogadali". Teraz nie musi jej już trzymać, sama za nim podąża.

Ta podróż pozwoliła Céleste, filmowcowi, poznać wielu ludzi, którzy często chętnie otwierali przed nim swoje drzwi, a przede wszystkim pogłębić swoją wiarę.

„Przechodzenie przez miejsca dziedzictwa, zwiedzanie kościołów, pokazywanie historycznej, ale także ludzkiej strony Francji… Chciałam udowodnić ludziom, że wiara istnieje i że ludzie są dobrzy”. 

« 1 »

MG/www.aleteia.org