Amos uważany jest za najstarszego z proroków piszących, czyli tych, których orędzia w formie spisanej zostały włączone do objawionych ksiąg Starego Testamentu. Żył i działał w pierwszej połowie VIII w. przed Chr. Bóg posłał go do sąsiedniego Królestwa Izraela, by tam, rodakom, którzy zapominali o prawdziwym Bogu, przypominać o wierności.
Jako cudzoziemiec w sanktuarium w Betel, przy sprzeciwie kapłanów tego miejsca, wieścił konieczność powrotu do prawdziwej wiary i kultu jedynego Boga.
Orędzia Amosa, które zachowały się w formie pisanej, uważane są za jedne z najstarszych fragmentów Starego Testamentu. Jego nauczanie, obok nawoływania z mocą do powrotu do prawdziwego Boga przez czcicieli przychodzących do sanktuarium w Betel, odnosi się też wprost do społecznej niesprawiedliwości w jego ojczyźnie.
Owszem, wcześniej był prorok Natan. Dostrzegł haniebny czyn Dawida, który – by posiąść Batszebę – wysłał na śmierć jej męża Uriasza. Był Eliasz, który napiętnował króla Achaba, zabierając winnicę Nabotowi. Ale to Amos dostrzegł i napiętnował niesprawiedliwość, jaka dokonywała się w wymiarze społecznym. Prorok stawał bezkompromisowo po stronie oszukanych. I nie chodziło tylko o tych, którzy nie mieli nic, ale o tych, którzy mieli jakieś dobra, bo posiadali efy i sykle swych dóbr. Efa była miarą ciał sypkich i płynów, a sykl był miarą srebra. To one miały podlegać zafałszowaniu w podatkowej ocenie i mierze, by nieuczciwi ludzie mogli osiągać niesprawiedliwe korzyści. I to takie postępowanie potępiał Amos.
„Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać” – czy takie opisy nie są jakoś wciąż aktualne? Tych najbardziej bezbronnych prorok opisywał w swym orędziu jako „deptanych”, „wyniszczanych” i „rzucanych w proch”.
Czy to proroctwo jest jedynie świadectwem minionych czasów, czy czymś, co nas i dziś zawstydza i ostrzega? •
ks. Zbigniew Niemirski