Podczas oglądania „Dzieci słońca” nasuwają się nam skojarzenia z twórczością Karola Dickensa.
Dwunastoletni Ali walczy o przetrwanie na ulicach Teheranu. Podejmuje się różnych, nie zawsze legalnych prac, by zabrać do domu swoją chorą matkę, która po pożarze ich mieszkania trafiła do szpitala psychiatrycznego. Wraz z kolegami pochodzącymi z ubogich i pozbawionych najczęściej ojców rodzin kradnie opony samochodowe na zlecenie szefa miejscowego gangu. Ten pewnego dnia poleca im zapisać się do szkoły, w której podziemiach znajduje się podobno ogromny skarb. Chłopcy mają do niego dotrzeć i oddać go szefowi. Nie zdają sobie sprawy, że ta fantastyczna oferta kryje w sobie drugie dno. Dyrektor znajdującej się w trudnej sytuacji finansowej szkoły decyduje się przyjąć nowych uczniów, nie znając motywu ich nagłej miłości do nauki. Większość akcji rozgrywa się w placówce prowadzonej przez lokalną organizację charytatywną „Dzieci słońca”. Jej celem jest zapewnienie edukacji dzieciom, o które nie zadbał państwowy system szkolnictwa. Podczas oglądania filmu nasuwają się nam skojarzenia z twórczością Dickensa. Szef gangu, który manipuluje pracującymi dla niego dziećmi, przypomina Fagina z „Olivera Twista”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.