Tak więc trwają w Makówce te trzy, a najważniejsza…
To historia o pasji, która zmieniła się w działanie; o niezłomności, zagryzaniu zębów, zmęczeniu i latach pracy; o rozstaniach i powrotach, bo gdy raz wejdzie się na tę drogę – piaszczystą, a czasami z wertepami, malowniczą, ale dziką, podlaską – ludzie przychodzą i odchodzą. A gdy dotrzymuje się im kroku, drogą wiejską i nieprzetartą, prowadzącą aż po horyzont pól, łąk, aż pod granicę państwa i ludzkich ułomności, tych pożegnań jest więcej niż powrotów. To historia o tym, że prostymi narzędziami, krok po kroku, cegła po cegle, można góry przenosić. Zresztą czym jest przeniesienie góry w porównaniu z powstaniem dzieła, o jakim nie śniło się urzędnikom, racjonalistom, a nawet ludziom dobrej woli. Trudno im uwierzyć, że tam gdzie było ściernisko, można zbudować miejsce, w którym ciężko chorzy otrzymują nie tylko leki, lecz także rozmowę, uśmiech, wiarę, nadzieję i miłość. Podlaski płaszcz proroka Eliasza na zbolałe nogi, głowę i wychudzone ciało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska