Twitter to dziwaczne miejsce. Nigdzie w internecie nie ma tyle hejtu, co tam, ale też można tam całkiem sensownie porozmawiać. Ostatnio odbyłem jedną z takich sensownych wymian słów. A zaczęło się od lotu na Księżyc.
Twitter to platforma społecznościowa. Zakłada się na nim konto i obserwuje tych, którzy chcą się podzielić swoimi przemyśleniami. Można komentować ich wpisy, można prowadzić z nimi korespondencję prywatną. Działa to podobnie jak Facebook, tylko że na Twitterze nie można napisać niczego dłuższego niż 280 znaków. To ogranicza wymianę zdań, ale jej nie uniemożliwia. Pod jednym z moich wpisów na temat misji Artemis pojawił się komentarz, którego autor twierdził, że misje kosmiczne to marnotrawstwo pieniędzy, podczas gdy na Ziemi tylu ludzi głoduje. To fakt, ludzie głodują i widzę związek pomiędzy tym a rozwojem nauki i technologii. Moim zdaniem, gdyby nie nauka, głodowałoby nas więcej, bo żywność byłaby nieporównywalnie droższa i byłoby jej nieporównywalnie mniej. Gdyby nie rozwój chemii i technologii produkcji nawozów sztucznych, głód byłby czymś powszechnym i oczywistym. Gdyby nie nawozy, gdyby nie stosowane w rolnictwie nowoczesne technologie, żywności byłoby na Ziemi za mało. Dzisiaj jest jej wystarczająco dużo. Na temat można spojrzeć szerzej. Czy wstrzymując rozwój albo tnąc wydatki na projekty naukowe, spowodujemy, że ludzie będą żyli zdrowiej i dłużej? Że dzieci będą częściej rodziły się żywe? To jasne, że w wielu miejscach na świecie medycyna jest na niskim poziomie, a urodzenie dziecka to wciąż jedno z najbardziej ryzykownych zdarzeń (i dla mamy, i dla dziecka), ale zatrzymując naukę, tego nie poprawimy. Przeciwnie, pogorszymy sytuację. Czy wstrzymując prace nad technologiami oczyszczania wody, spowodujemy, że woda będzie dostępna bardziej czy mniej?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek