Nie chodzi o to, żeby zakazać terapii komórkowych. Ważne, by nie uprzedmiotowić organizmów powstających na wczesnych etapach życia ludzkiego.
W tym roku dokonano dwóch odkryć, które przybliżają nas do otrzymania zarodka ssaka bez konieczności użycia komórki jajowej. Jednego z odkryć dokonał zespół Sheng Ding z Chin, drugiego Magdaleny Żernickiej-Goetz z Wielkiej Brytanii i analogiczny Jacoba Hanna z Izraela. Prawdopodobnie zarodki takie osiągać mogą zaawansowane etapy rozwoju (etap bijącego serca, zalążków mózgowia i jelit) bez konieczności implantacji w macicy. TSUE definiuje aktualnie zarodek ludzki jako powstający z komórki jajowej i takiemu zarodkowi nadaje ochronę prawną. W jednej z publikacji te zarodki nowego typu nazwano syntetycznymi (badania prowadzono na zarodkach mysich).
Co stanie więc na przeszkodzie, aby traktować te zarodki nieobjęte definicją TSUE jako pozbawione ochrony TSUE? Nie mówiąc o człowieczeństwie. Czy określenie „syntetyczne” ocenia je już jako replikanty (wyjaśniam w następnym akapicie)? Czy trzeba jeszcze wprowadzić jakąś wadę genetyczną do komórek, z których powstaną te embriony (technicznie to możliwe), aby stały się replikantami pozbawionymi ochrony TSUE? Odkrycia te nazwano rewolucyjnymi. Czy w tym przypadku zwrot „rewolucja pożera swoje własne dzieci” nie powinien skłaniać do refleksji?
Określenie replikant pochodzi z filmu „Łowca Androidów” (na kanwie „Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach” Philipa K. Dicka). Replikanci nie są ludźmi, zdaniem produkującej ich cywilizacji, chociaż do złudzenia ludzi przypominają. Dlaczego nie są ludźmi? Po pierwsze nie rodzą się, tylko przychodzą na świat jako dorośli, a po drugie – co jest konsekwencją tego pierwszego – nie mają wspomnień z dzieciństwa i młodości (pierwsza część historii). To wystarczy, żeby nazwać ich nieludźmi i traktować jak narzędzia. Można otrzymywać model wojskowy czy do rozrywki, a w razie buntu dokonywać tzw. przeniesienia na emeryturę (polskie tłumaczenie często nie uwzględnia tej nomenklatury), co w praktyce oznacza ich uśmiercanie.
Historia opisana w „Łowcy Androidów” to oczywiście metafora. Postawiono pytanie, co trzeba zmienić, aby z istoty wyglądającej jak ludzka uczynić niewolnika – odebrać jej prawa. Po 2022 roku to pytanie zacznie się pojawiać w odniesieniu do zarodka ludzkiego i praw ochronnych nadanych mu przez TSUE.
Nie chodzi o to, żeby całkowicie potępiać te działania i zakazać terapii komórkowych, metod zmian genomu, nagrodzonych nagrodą Nobla w 2020 roku, czy terapii genowych, bo widać, że terapie te rozwijają się. Przykładem może być leczenie SMA w Polsce, czy immunoterapia onkologiczna CAR-T. Natomiast ważne jest to, by nie uprzedmiotowić organizmów powstających na wczesnych etapach życia ludzkiego.
Idea odbierania przymiotu „ludzki” różnym bytom, które na niego zasługują, nie jest oczywiście nowa. Tu jednak chodzi o pewne biologiczne dość konkretne kryteria. Definicja zarodka ludzkiego wydana przez TSUE nie jest oczywiście jedyną ochroną prawną nadaną zarodkom ludzkim. Definicja ta powinna zostać jednak zmieniona w taki sposób, aby nie powoływano się na to, że ochrona nadana przez ten Trybunał nie obowiązuje tych zarodków ludzkich, które nie są otrzymane bez udziału komórki jajowej.
Autor prof. dr hab. Piotr Rieske jest biotechnologiem, analitykiem medycznym, kierownikiem Zakładu Biologii Nowotworów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Piotr Rieske