Podczas zakończonego niedawno Zamojskiego Festiwalu Filmowego „Spotkania z historią” jedną z głównych nagród otrzymał film Sławomira Koehlera „Warchoły”. Tę wstrząsającą opowieść o mieszkańcach Radomia, uczestniczących w protestach ulicznych przeciw drastycznym podwyżkom podstawowych artykułów żywnościowych w 1976 roku, warto zadedykować rosnącemu w siłę fanklubowi Edwarda Gierka.
Postać pierwszego sekretarza PZPR trafiła do popkultury za sprawą całkiem ahistorycznego filmu fabularnego. Pokolenie nie pamiętające tamtych czasów, szukające patronów dla swych lewicowych poglądów, znalazło w Gierku archetyp dobrego gospodarza, wrażliwego społecznie, otwartego na świat i ludzi.
Jak z tą wrażliwością było, warto sprawdzić w źródłach historycznych. W czasie telekonferencji z I sekretarzami komitetów wojewódzkich, która odbyła się 26 czerwca, dzień po proteście, Gierek zażądał zorganizowania w wielu polskich miastach, w tym także w Radomiu, wieców poparcia dla linii partii i polityki rządu. „Pierwszy” w zachowanym, pełnym emocji wystąpieniu instruował: „Trzeba będzie zebrać tam radomiaków i powiedzieć im, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy. Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, tym lepiej dla sprawy. To musi być atmosfera pokazywania na nich jak na czarne owce, jak na ludzi, którzy powinni się wstydzić, że w ogóle są Polakami, że w ogóle po świecie chodzą”.
W filmie słyszymy te słowa zestawione ze wspomnieniami robotników, nie tylko bitych i wyrzucanych z pracy, ale przedstawianych całej Polsce – zgodnie z instrukcją – jako margines społeczny. Z premedytacją zrobiono warchołów i degeneratów z ludzi żyjących w skrajnie trudnych warunkach, często w slumsach, wręcz wegetujących, dla których tamta podwyżka oznaczała życiową katastrofę. Było to coś tak obrzydliwego, że – wbrew zamierzeniom Gierka – wywołało przełom w świadomości społecznej, obudziła się solidarność i w efekcie powstał Komitet Obrony Robotników.
Po raz kolejny w 1976 roku okazało się, jak bardzo władza ludowa gardzi ludem i do czego jest w stanie się posunąć, jeśli poczuje jego gniew. Gierek nie różnił się w tej pogardzie od swoich poprzedników i następców. Nie ma więc żadnych powodów, by pisać jego historię na nowo.
Radom przez wiele lat odczuwał skutki tamtego protestu. Na miasto i jego mieszkańców wydano wyrok. Odium warchołów ciągnęło się za nimi przez wiele lat. Sądy III RP nie chciały rehabilitować ofiar ani skazywać oprawców. W filmie widzimy, że ci ostatni mają się świetnie. Nie czują skruchy, przeszłość odkreślili grubą kreską. Wybrali przyszłość. A „warchoły”? Żyją przeważnie skromnie, ale są dumni z tego, że ruszyli lawinę, która przyniosła nam wolność. •
Piotr Legutko