W nowym wydaniu „Gościa” szukamy odpowiedzi na istotne pytania wokół Kościoła i wiary w kraju nad Wisłą.
Nie mam takiej potrzeby – odpowiada zapytany o przyczynę rezygnacji z praktyk religijnych Polak. Zwłaszcza młody. Tak wynika z najnowszego badania CBOS. Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła? Gdzie szukać lekarstwa na istniejące problemy? Czy możemy zmusić młodych do pozostania, czy raczej powinniśmy pozwolić im odejść? Jak modlić się za odchodzące od wiary dzieci? Na te pytania szukamy odpowiedzi w najnowszym wydaniu „Gościa Niedzielnego”.
Bóg nie ma wnuków
Prof. Aleksander Bańka przedstawia obraz Kościoła w Polsce w świetle diecezjalnego etapu XVI Synodu Powszechnego. Gdzie szukać lekarstwa na problemy, jakie wyłoniły się w trakcie spotkań synodalnych? „W małych, dynamicznych, ewangelizujących wspólnotach działających przy parafii, opartych na zaufaniu i mądrej współpracy prezbiterów ze świeckimi, gdzie »każdy może znaleźć coś dla siebie« (wnioski z diecezji siedleckiej) i »na ogół nie ma problemu z klerykalizmem« (synteza archidiecezji warszawskiej)” – zauważa Aleksander Bańka.
„Bóg ma synów i córki, ale nie ma wnuków, a to oznacza, że wychowujemy nasze dzieci do świadomego, wolnego wyboru, a nie, jak często słyszałem, do wiary. To zdanie było w moim życiu prawdziwym przewrotem kopernikańskim” – pisze z kolei Marcin Jakimowicz. Bywa coraz częściej, że rodzice widząc swe dorastające dzieci porzucające wiarę, martwią się: „Nie zdaliśmy egzaminu”. „Wychowanie do wolności jest o wiele trudniejsze, bo polega na stworzeniu młodemu człowiekowi przestrzeni, by osobiście wybrał Jezusa na Pana i Zbawiciela. A na to trzeba dać mu czas” – podpowiada autor.
Jak modlić się za odchodzące od wiary dzieci? „W wolności, bez szantażowania Najwyższego i przedstawiania Mu szczegółowego planu działania” – czytamy dalej w tekście pod wartym zapamiętania tytułem „Macie dokąd wrócić!”. Marcin Jakimowicz przypomina słowa paulina Stanisława Jarosza: – Nawet modląc się za najbliższych, mamy gotową receptę, dyktujemy Bogu, jak ma ich dotknąć. Podeszła do mnie przejęta kobieta: „Czy może się ojciec pomodlić za mojego syna, alkoholika? Jest beznadziejnie, nie chce się leczyć. Modlą się już za niego karmelitanki i norbertanki, i zmartwychwstanki, i pallotyni. Gdyby się jeszcze ojciec pomodlił”. A mnie coś odbiło i powiedziałem: „Nie będę się modlił! Skoro już tylu ludzi się modli i nic z tego nie wynika, to może nie o to w tym wszystkim chodzi? Może mamy się modlić o spełnienie woli Bożej?” Widzę jednak, że ranię tę kobietę, więc mówię: „Czy pani wierzy, że Bóg kocha pani syna bardziej niż pani?”. „Tak!” „To proponuję, niech pani zacznie się modlić za jakąś osobę, o której tylko Pan Bóg wie, że jej zbawienie jest zagrożone. To będzie czysta modlitwa, bo pani nie wie, kto to jest”. Odeszła. Po dwóch miesiącach spotykam ją, a ona woła: „Stał się cud! Syn zgłosił się na leczenie!”.
Mogą wrócić do domu, jeśli...
– Nie możemy zmusić młodych do pozostania. Wielkim darem Boga dla nas jest wolność – dzieli się podobną refleksją o. Timothy Radcliffe OP, wieloletni generał Zakonu Kaznodziejskiego. – Musimy więc uszanować ich decyzje podejmowane w sposób wolny – mówi dalej w rozmowie z Magdaleną Dobrzyniak. – Musimy być wyrozumiali dla powodów ich odejścia, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Po zmartwychwstaniu św. Łukasz opowiada, że Jezus spotkał paru uczniów uciekających ze wspólnoty w Jerozolimie, uchodzących do Emaus. Nie zatrzymał ich. Zapytał tylko, o czym rozmawiają. Słuchał. Nie przerwał ich wędrówki. Gdy zatrzymali się na noc, pozostał z nimi. Widzieli, jak łamał chleb, i rozpoznali Go. Potem swobodnie wrócili do domu, do wspólnoty w Jerozolimie. Młodzi, którzy odchodzą z Kościoła, mogą wrócić do domu, jeśli zobaczą, że jesteśmy dotknięci wolnością Jezusa. Ta wolność pozwala nam być blisko nich nawet wtedy, gdy odchodzą. Wierzymy, że Pan idzie za tą jedną owcą, która opuszcza stado, i przyprowadza ją do domu – stwierdza o. Radcliffe.
Kiedy więc młodzi ludzie odchodzą z Kościoła, nie wolno nam się bać. Musimy im na to pozwolić i zaufać Panu, który nigdy z nich nie rezygnuje.
– podkreśla dominikanin.
W nowym wydaniu „Gościa” Jacek Dziedzina rozmawia z Georgem Weigelem o Kościele katolickim w USA 20 lat po ujawnieniu tam skandali seksualnych. Czy kryzys, o którym mówi się głośno, jest odczuwalny na poziomie lokalnym, w parafiach? – Katolicy, którzy działają w swoich parafiach, podjęli świadomą decyzję, aby prowadzić życie katolickie ukierunkowane na konkretne cele, życie ubogacone modlitwą i udziałem w liturgii, dziełami charytatywnymi i edukacją – odpowiada amerykański publicysta i teolog. – Wierni katolicy w Stanach Zjednoczonych nie są katolikami z powodu obowiązku czy dziedziczenia etnicznego, ale z przekonania, i postanowili żyć z Kościołem pomimo ciężkich grzechów i przestępstw 4 proc. księży i niektórych biskupów Kościoła – dodaje. Opowiada też m.in. o renesansie katolickiego duszpasterstwa na kampusach uniwersyteckich. „Tętniące życiem, ortodoksyjne katolickie duszpasterstwa można znaleźć na prestiżowych uniwersytetach, w dużych uczelniach państwowych i mniejszych – sztuk wyzwolonych” – zapewnia.
Redakcja