Późne popołudnie. Słońce już słabnie. Plaża zaczyna się wyludniać. W pewnym momencie rozkłada się przy morzu kilku niemieckojęzycznych Turków.
16.08.2022 12:20 GOSC.PL
Robią to, co wszyscy. Kąpią się, jeżdżą motorówkami, palą papierosy. Nagle jeden z nich siada na ręczniku, kłania się i wznosi ręce do góry. Bez ostentacji, ale i bez ukrywania, pogrąża się w modlitwie. Po nim dołącza się drugi, potem trzeci. Nadchodzi burza, ale nie zrywają się z miejsca. Czekają, aż ostatni z nich odda chwałę Bogu.
Na plaży jest strefa wysokich lotów, strefa afroamerykańskich rytmów, strefa sportowa, strefa alkoholowo-gastronomiczna itd. Nie mamy jednak – w kraju, w którym chrześcijanie jeszcze stanowią nominalną większość – chrześcijańskiej strefy modlitwy. Oczyma wyobraźni widzę ją jednak gdzieś w tyle plaży. Właśnie woluntariusze rozdają wchodzącym morskie fragmenty psalmów:
„Ponad szum wód rozległych, ponad potęgę morskiej kipieli potężny jest Pan na wysokościach” (Ps 93, 4). „Morze jest jego własnością: bo On sam je uczynił, i stały ląd ukształtowały jego ręce” (Ps 95, 5). „Niech szumi morze i to, co je napełnia […] przed obliczem Pana, bo nadchodzi’ (Ps 98, 7. 9). „O Boże, mój Panie, jesteś bardzo wielki! […] wzniosłeś swe komnaty nad wodami. Za rydwan masz obłoki, przechadzasz się na skrzydłach wiatru” (Ps 104, 1. 3). „Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! […] Oto morze wielkie, długie i szerokie, a w nim jest bez liku żyjątek i zwierząt wielkich i małych” (Ps 104, 24-25). „On rozpostarł ziemię nad wodami, bo Jego łaska na wieki” (Ps 136, 6). „Chwalcie Pana z ziemi, potwory i wszystkie morskie głębiny” (Ps 148, 7).
W chrześcijańskiej strefie modlitwy można odmówić różaniec, można pomedytować, można po chrześcijańsku oddać chwałę Bogu, można porozmawiać o wierze z ludźmi z innych części Polski, można dostać rozkład nabożeństw w najbliższych kościołach. Skłócone lub podenerwowane rodziny mogą też otrzymać pomoc duszpasterską lub psychologiczną. Wszyscy mogą doświadczyć, jak chrześcijański wypoczynek splata się z chrześcijańską duchowością.
Z chrześcijańskich wyobrażeń wytrąca mnie coraz wyraźniej nadchodząca burza. Wychodzę z plaży. Mijam dzieci, które wybudzają swą mamę z transu. Ćwiczyła jogę. W końcu wstała, zabierając ze sobą kruche ostatki duchowości.
Czytaj też:
Jacek Wojtysiak