Portugalia. W Portugalii wprowadzono aborcję na żądanie. Nowe przepisy wywołały jednak sprzeciw lekarzy placówek publicznych. Zarówno w szpitalach Lizbony, jak i w Porto większość specjalistów medycyny odmawia udziału w zabiegu usunięcia ciąży.
Portugalscy lekarze opowiadają się za utrzymaniem przepisów swojego kodeksu zawodowego. Zgodnie z jego art. 47, aborcja uważana jest za „poważny błąd” w wykonywaniu zawodu. Regulamin nakazuje lekarzowi „troskę o życie ludzkie od jego początku”.
Wybrany w styczniowych wyborach na kolejną kadencję prezes portugalskiej izby lekarskiej, Pedro Nunes, zadeklarował, że stanie na straży regulaminu. Kilka tysięcy głosujących na niego lekarzy opowiedziało się tym samym za nieugiętą postawą w stosunku do socjalistycznego rządu, który jesienią rozpoczął próby wprowadzenia zmian w kodeksie lekarskim. Korekta miała ułatwić przeprowadzanie aborcji na żądanie.
– Mam nadzieję, że izba lekarska sama rozpocznie zmianę swojego prawa w taki sposób, aby dostosować je do nowego ustawodawstwa krajowego. Jeśli tego nie uczyni, skieruję sprawę do Prokuratury Generalnej i Ministerstwa Publicznego – groził na łamach lizbońskiego dziennika „Público” minister zdrowia Antonio Correia de Campos. Szybciej jednak dobiegła końca jego rządowa kariera.
Protesty lekarzy i społeczeństwa przeciwko planom zamykania placówek służby zdrowia w Portugalii doprowadziły do dymisji szefa resortu zdrowia. Ana Jorge, nowa minister zdrowia Portugalii, na razie milczy na temat zmiany regulaminu i nakłaniania lekarzy do udziału w zabiegach usuwania ciąży.
– Nakłanianie do udziału w aborcji jest nieetyczne. Nie zmienimy naszego kodeksu – mówi Pedro Nunes.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - oprac. Marcin Zatyka, Lizbona