Szykuje się chłodna atmosfera na tegorocznej ceremonii przyznania Pokojowej Nagrody Nobla w Oslo. Prawdopodobnie impreza odbędzie się przy zgaszonych światłach.
No, może organizatorzy skuszą się na dwie, trzy żarówki dla oświetlenia laureatów. To zrozumiałe – przecież trzeba być konsekwentnym. Skoro walczący z globalnym ociepleniem powtarzają uparcie, że trzeba oszczędzać światło, z uwagi na cierpiący na tym klimat, to trudno sobie wyobrazić, by ceremonia przebiegała, jak dotąd, przy blasku setek, podwyższających temperaturę żarówek. Sam Al Gore będzie musiał chyba powykręcać większość żarówek w swojej amerykańskiej rezydencji, zużywającej kilkanaście razy więcej energii niż dom przeciętnego Amerykanina. Cóż, taka nagroda zobowiązuje…
Coraz trudniej traktować Komitet Noblowski poważnie. Od lat widać wyraźne, że to polityczna poprawność decyduje, kto najskuteczniej walczy o pokój na świecie. Pokojowa Nagroda Nobla staje się doskonałym narzędziem reklamy dla różnych środowisk lewicowych, ekologicznych itp. Powstaje wrażenie, że zdrowe środowisko jest najlepszym gwarantem pokoju. Gdyby to jeszcze były nagrody dla sprawdzonych empirycznie teorii. Przecież nikt na sto procent nie udowodnił, że ocieplanie klimatu jest skutkiem działalności człowieka. Profesor geologii, Ian Clark z Kanady, mówi wprost, że globalne ocieplenie jest mitem. Przecież co jakiś czas na Ziemi dokonują się zmiany klimatu. Mało kto mówi, że Grenlandia była kiedyś zieloną wyspą, a o żarówkach, zakładach przemysłowych jeszcze nikt nie śnił.
W miniony weekend spotkałem w Krakowie prof. Bruce’a Abramsona, znanego prawnika działającego na rzecz praw człowieka. Ode mnie usłyszał informację o nagrodzie dla Ala Gore’a. Zaskoczony i zasmucony spuścił głowę. Właśnie wygłosił wykład, w którym padły m.in. liczby: 46 mln dzieci rocznie jest zabijanych na skutek aborcji. Przyznał, że w obecnej atmosferze nie wyobraża sobie, żeby na przykład jakiś działacz pro-life otrzymał nagrodę Nobla. Z tego samego powodu zapewne kandydatura Ireny Sendlerowej nie okazała się dla Komitetu atrakcyjna: cóż to jest uratowanie 2500 istnień ludzkich, kiedy temperatura na świecie nam rośnie…
W 2004 roku pokojowego Nobla otrzymała Wangari Maathai, działaczka ekologiczna z Kenii, której Ruch Zielonego Pasa posadził 30 milionów drzewek. No to mam swojego kandydata na przyszły rok: w Radzionkowie nie można dokończyć drogi, która połączy gminę z Tarnowskimi Górami. Protestują obrońcy przyrody, którzy twierdzą, że na trasie budowy odbywają się migracje żab. Komitet powinien to docenić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - komentarz Jacka Dziedziny