Od czasu wojennych konferencji w Teheranie i Jałcie, władcy wschodniego imperium składają Zachodowi ciągle tę samą ofertę – porozumienia o podziale stref wpływów na świecie.
Instalacja elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach nie z powodów militarnych tak bardzo irytuje prezydenta Rosji, że posuwa się do afrontu wobec szefowej amerykańskiej dyplomacji. Putin i wojskowi wiedzą doskonale, że tarcza w żaden sposób nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa Rosji.
Wzmacnia natomiast strategiczne partnerstwo między Waszyngtonem a Europą Środkową, którą Rosja nadal uważa za swoją strefę wpływów. Protesty będą tym głośniejsze, im bliższy będzie w Rosji termin wyborów do Dumy i prezydenckich, które określą nowe miejsce Putina w systemie władzy.
Zimnej wojny bis z powodu tarczy raczej nie będzie. Za to wiosną, gdy Putin będzie już w nowej roli, Moskwa znów wystąpi z propozycją podzielnia się odpowiedzialnością za losy świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - komentarz Andrzeja Grajewskiego