USA. Wstrząs, który spowodował intensywniejsze przeżywanie własnej wiary, stał się udziałem nastolatków ze szkoły średniej w miejscowości Fairport w stanie Nowy Jork.
W końcu czerwca pięć absolwentek szkoły zginęło w płomieniach, gdy samochód, którym jechały, zderzył się z tirem. Wcześniej jedna z uczennic szkoły zmarła na raka, jej kolega utonął, zaś 6 września w pokoju akademika znaleziono ciało studenta – tegorocznego absolwenta szkoły w Fairport. Szczegóły tej sprawy nie są znane.
Rankiem dnia następnego po wspomnianej katastrofie drogowej setki nastolatków – katolików i niekatolików – uczestniczyły we Mszy w intencji ofiar w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rochester, a także w czuwaniu ze świecami na terenie szkoły. – Zaraz po tym, jak się to stało, miałam mnóstwo pytań... Myślę jednak, że moja wiara się wzmocniła – powiedziała amerykańskiej agencji CNS Colleen Feeney, która należała do tego samego szkolnego zespołu cheerleaderek, co cztery z pięciu ofiar wypadku. – Musieliśmy bardzo szybko dorosnąć – dodała.
Kiedy student Robby Mc Gee przyszedł do kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu, obawiał się, że jego płacz będzie przeszkadzał innym w cichej modlitwie. Zamiast tego usłyszał słowa pocieszenia od ks. Petera Clifforda. – Najpierw byłem na Boga wściekły, ale teraz patrzę wstecz i widzę, że wiara rzeczywiście pomogła mi przez to przejść – dodał nastolatek. Na pamiątkę śmierci uczniów z Fairport, znajdujący się tam spory pagórek nazwany został Anielskim Wzgórzem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie