Berlińskie spotkanie ziomków to krok wstecz w dziele pojednania polsko-niemieckiego.
Nawet mając świadomość, że środowiska ziomkowskie stanowią, choć liczący się, to jednak margines niemieckiej polityki, trudno przejść obojętnie wobec tego wydarzenia. Zwłaszcza, że w tle mamy działalność Powiernictwa Pruskiego, organizacji twardo żądającej zwrotu majątków. Wypowiedź szefowej Związku Wypędzonych obarczająca Polaków odpowiedzialnością za przymusowe przesiedlenia po II wojnie światowej po prostu fałszuje historię.
Decyzja o przesiedleniach zapadła w czasie konferencji w Poczdamie i swoje pretensje Steinbach powinna dzisiaj kierować pod adresem przywódców zwycięskiej koalicji. Bagatelizowanie odpowiedzialności Niemców za wywołanie II wojny światowej oraz zbrodni, których się dopuścili, prowadzi do niebezpiecznej relatywizacji ocen oraz ostatecznej konkluzji, że Niemcy byli główną ofiarą tego dramatu. Na taką wersję historii zgody po prostu być nie może.
Można zrozumieć osobiste poczucie krzywdy i tęsknotę za stronami rodzinnymi (Heimatem), tych wszystkich Niemców, którzy musieli opuścić swe ziemie w 1945 r. W tym duchu kierował do tego środowiska listy zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Obecny Papież w swym przesłaniu napisał m.in. że „strony ojczyste są elementem współtworzącym tożsamość osoby ludzkiej i wymagają ochrony”. To prawda. Można dodać, że także strony ojczyste milionów Polaków, którzy po 1945 r. na ziemiach zachodnich i północnych znaleźli swą Ojczyznę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - komentarz Andrzeja Grajewskiego