KANADA. Telewidzowie oglądający 10 czerwca wyścig Formuły 1 o Grand Prix Kanady wstrzymali oddech. Bardzo groźnie wyglądający wypadek miał Polak, Robert Kubica.
Na szczęście okazało się, że nie doznał poważniejszych obrażeń. Lekarze wykryli tylko lekkie wstrząśnienie mózgu i skręcenie kostki prawej nogi.
Na 27. okrążeniu, po wyjściu z zakrętu, pojazd Kubicy zetknął się z jadącą obok toyotą i został minimalnie zepchnięty na pobocze. Przód bolidu nieco się uniósł i samochód nie reagował na próby skręcania. Wypadł z toru z prędkością 230 km/h. Uderzył w betonowy mur i odbił się od niego z impetem.
Szczątki bolidu zasypały tor, trzy koła potoczyły się każde w swoją stronę, a resztki samochodu z Polakiem w środku zatrzymały się na przeciwległej ścianie kilkadziesiąt metrów dalej. Specjalnie skonstruowany z włókien węglowych kokpit wytrzymał jednak to potężne uderzenie.
Kraksa Kubicy potwierdziła, że bezpieczeństwo zawodników w Formule 1 jest teraz znacznie większe niż przed laty. – Dziesięć lat temu taki wypadek zakończyłby się tragicznie – twierdzą specjaliści.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie