W piątek mija 14 lat od czasu, gdy prezydent Lech Kaczyński udał się do Tbilisi, by zamanifestować międzynarodowe poparcie dla Gruzji, która została najechana przez Rosję. Tego dnia na wiecu w Tbilisi wygłosił przemówienie, w którym apelował o reakcję świata wobec rosyjskiego imperializmu.
Konflikt między Rosją i Gruzją wybuchł w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 r. Gruzja podjęła zbrojną próbę odzyskania kontroli nad Osetią Płd., która oderwała się od niej w latach 90. i przy nieformalnym wsparciu Moskwy uzyskała faktyczną niezależność. FR odpowiedziała wprowadzeniem swych wojsk do tej republiki i dalej w głąb terytorium Gruzji. Wojna trwała pięć dni; zakończyło ją wynegocjowane przez Unię Europejską zawieszenie broni.
26 sierpnia 2008 r. Rosja uznała niepodległość Osetii Płd., a także drugiej separatystycznej republiki na terytorium Gruzji - Abchazji. W ślad za Moskwą poszły Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Pozostałe kraje świata uznają obie republiki za część Gruzji. Sama Gruzja uważa Osetię Płd. i Abchazję za ziemie okupowane przez FR.
12 sierpnia 2008 r. prezydent Lech Kaczyński wraz z przywódcami Ukrainy i państw bałtyckich udał się do Tbilisi, gdzie na wiecu wygłosił przemówienie.
Mówił w nim, że "dziś świat musiał zareagować, nawet jeżeli był tej reakcji niechętny". "I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO" - podkreślał. "Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę" - powiedział.
"Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, o które miałaby się Europa opierać mają jakiekolwiek znacznie w praktyce. Jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu, cała Europa powinna być tutaj. Tu są cztery państwa należące do NATO. Jest Ukraina, wielkie państwo. Jest pan prezydent Sarkozy, w tej chwili przewodniczący Rady Europejskiej, ale powinno tu być ich 27. Wierzymy, że Europa zrozumie i będzie, że zrozumie Wasze prawo do wolności i zrozumie też swoje interesy. Zrozumie, że bez Gruzji Rosja przywróci swoje imperium, a to nie jest w niczyim interesie. Dlatego jesteśmy tutaj" - mówił wówczas prezydent Kaczyński.
TVG-9 ARCHIWUM Przemówienie Lecha Kaczyńskiego w Gruzji - 05 sierpnia„ 2008r Tbilisi.W ocenie części gruzińskich polityków i komentatorów, wizyta Lecha Kaczyńskiego była wówczas ważnym elementem powstrzymania rosyjskiej agresji.
Do przemówienia Lecha Kaczyńskiego wielokrotnie nawiązywali politycy polscy i zagraniczni, w tym prezydent Andrzej Duda, także po rosyjskiej agresji na Ukrainę w lutym 2022 r.
W wystąpieniu w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej Andrzej Duda przywoływał fragment przemówienia prezydent Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, który powiedział wtedy, że "Europa Środkowa ma odważnych przywódców". "Widzimy to dzisiaj wyraźnie w osobie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który każdego dnia z niezwykłym poświęceniem walczy o niepodległość swojej ojczyzny, apelując równocześnie do całego świata o przeciwstawienie się rosyjskiej agresji. O przeciwstawienie się złu" - powiedział prezydent Duda.
Ocenił, że takim odważnym i dalekowzrocznym przywódcą był także Lech Kaczyński. Jak podkreślił, Kaczyński był przywódcą, który już kilkanaście lat temu próbował obudzić sumienia zachodniego świata, apelować do polityków, ostrzegać przed imperialną polityką Rosji Władimira Putina.
"Robimy jako Polska wszystko, co w naszej mocy, by tak się właśnie działo. Dzisiaj to my realizujemy dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego - wspierając w każdy możliwy sposób Ukrainę, pomagając uchodźcom, wzmacniając nasze własne bezpieczeństwo, odgrywając istotną rolę w polityce międzynarodowej. Wierzę głęboko, że wspólnie powstrzymamy +imperium zła+". Że Rosja, zbrodnia i kłamstwo nie wygra. Że zwycięży dobro, prawda i wolność" - oświadczył prezydent Duda.
Prezydent Lech Kaczyński zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem; w katastrofie zginęła także jego żona Maria Kaczyńska oraz 94 inne osoby, wśród nich wielu wysokich urzędników państwowych i dowódców wojskowych. 10 kwietnia 2010 roku polska delegacja leciała na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.