Projekt ustawy lansuje lewacki rząd Prodiego, promując go jako prawo wspierające dobro rodziny. Odmiennego zdania jest Kościół i wiele organizacji prorodzinnych.
Projekt ustawy lansuje lewacki rząd Prodiego, promując go jako prawo wspierające dobro rodziny. Odmiennego zdania jest Kościół i wiele organizacji prorodzinnych. Ten głos jest przedstawiany w rządowych i laickich mediach jako wyraz braku tolerancji i mieszanie się Kościoła w politykę. Liczny udział Włochów w Family Day dowodzi jednak, że opowiadają się oni za prawdziwą rodziną.
W manifestacji obok katolików i chrześcijan innych wyznań wzięli udział żydzi i muzułmanie. Nie zabrakło mieszkających w Italii cudzoziemców. W koszulkach z napisem „Więcej rodziny” przybyli z najdalszych zakątków kraju na plac przed Bazyliką św. Jana na Lateranie. Przyszły całe, niejednokrotnie wielopokoleniowe rodziny. Manifestacja, jak podkreślił jeden z organizatorów, Domenico Delle Foglie, „nie była wymierzona przeciwko komuś, ale była wielkim świętem rodziny”. Zebrani przez kilka godzin wysłuchiwali świadectw rodzin, małżonków i dzieci.
Szczególnym momentem było wyświetlenie na telebimie filmu z wypowiedzią Jana Pawła II z 1988 r. „Musicie bronić rodziny. Nie można jej bronić, nie schodząc do jej korzeni, do najgłębszej natury” – mówił Papież. Słowa te zostały przyjęte gromkimi brawami. Nad głowami manifestantów widniał ogromny transparent z napisem: „To, co dobre dla rodziny, dobre dla kraju”. Uczestnicy zaapelowali do rządu, by odrzucił projekt ustawy legalizującej wolne związki, w tym osób tej samej płci. Domagali się też skutecznej polityki prorodzinnej.
Kiedy na Lateranie rozbrzmiewały świadectwa o wartości tradycyjnej rodziny, na innym rzymskim placu drwiono z „tradycji”. Wiec pod hasłami: „Odwaga świecka” i „Duma geja” zorganizowały środowiska radykalne i homoseksualne, by uczcić 33. rocznicę referendum, w którym Włosi opowiedzieli się za wprowadzeniem do ustawodawstwa rozwodów. Na to zaproszenie odpowiedziało nie więcej niż 10 tys. osób.
Czy te manifestacje mogą wpłynąć na losy ustawy o wolnych związkach? Wydaje się, że tak. Coraz częściej słychać głosy, że środowiska lewackie nie spodziewały się takiej mobilizacji w obronie rodziny. Ustawa może więc przepaść. Nie będzie to jednak oznaczać, że politycy opowiedzieli się za rodziną. Będzie raczej wyrazem oportunizmu politycznego i obawy przed utratą milionowego elektoratu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska