Każde państwo powinno dbać o swoje dziedzictwo, a czynienie mu z tego zarzutu jest co najmniej dziwaczne.
Sierpień to najbardziej polski miesiąc ze wszystkich. W sierpniu wydarzyło się to, co dziś określa nas jako wspólnotę narodową. Pierwszego sierpnia wybuchło powstanie warszawskie, piętnastego odparliśmy bolszewików spod Warszawy, a trzydziestego pierwszego podpisano w Gdańsku porozumienia, które otwarły drogę do powstania Solidarności. Każda z tych dat nas jednoczy, choć każda odwołuje się do innych postaw i wartości. Wszystkie świętujemy bez specjalnych kontrowersji (o co nie jest dziś łatwo), można na ich podstawie zbudować piękną opowieść o polskim pragnieniu wolności. A jednak odwoływanie się do historii – w mediach, szkole, polityce państwa – wciąż przeszkadza. Dziesięć lat temu przeciw próbom ograniczenia nauki historii dawni opozycjoniści organizowali w kościołach głodówki, dziś na odwrót – nie milkną protesty przeciw nowym programom i podręcznikom wspierającym politykę pamięci. A opozycja ma już gotową ustawę o likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko