Z cyklu: Co warto przeczytać?
Choć Jane Austen nie jest mi obca, to jednak "Perswazje" przeleżały całkiem długo na półce. Do ich przeczytania zmotywował mnie najnowszy film, który niestety pewnie fanów Jane Austen przyprawi o palpitacje serca. Jeśli uznamy, że to jednak nie jest na podstawie książki łatwiej będzie przełknąć kompletne nie trzymanie się pewnych historyczno-kulturowych faktów. Co mam wrażenie ostatnio jest nagminne...
Wracając do książki. Mam wrażenie, że powieści tej autorki się nie starzeją. Pewne tematy są zawsze aktualne, a przy tym możemy poznać Anglię czasów Austen.
Czy można na kogoś czekać ponad 8 lat? Czy pierwszą miłość można zapomnieć? Czy można na nowo odkryć się po latach rozłąki?
Anne Elliott i kapitan Fryderyk Wentworth byli w sobie zakochani, a nawet zaręczeni. Jednak rodzina panny Elliott wybiła jej z głowy małżeństwo. Dziewczyna jednak nie potrafi zapomnieć o swojej miłości.
Rozrzutny styl życia najstarszej siostry i ojca, sprawia, że rodzina musi wydzierżawić posiadłość, jak się okazuje siostrze Wentwortha. Ojciec z najstarszą córką przenoszą się do Bath, a Anne wyjeżdża do swojej siostry Mary i jej rodziny.
Jednak ucieczka przed kapitanem nie jest taka prosta. Zaprzyjaźnia się on z rodziną Musgrove i staje się częstym gościem. Anne i Fryderyk starają się siebie unikać. Dziewczyna widzi też jak odnoszą się do kapitana siostry jej szwagra. Wszyscy są przekonani, że Louisa zostanie żoną Fryderyka. Jednak wyjazd do Lyme zmienia wszystko.
Książkę czyta się szybko. Miejscami wzrusza, miejscami bawi. W sam raz na letnie wieczory.
MG