KIRGIZJA. Manifestacje uliczne po sfałszowanych wyborach parlamentarnych przerodziły się w rewolucję. Demonstranci opanowali budynki rządowe, prezydent Askar Akajew uciekł z kraju. Władzę przejęła opozycja.
To już trzecia w ostatnim czasie rewolucja w państwie powstałym po upadku ZSRR. Ponad rok temu doszło do przewrotu w Gruzji, a pod koniec 2004 – na Ukrainie. Scenariusz za każdym razem był taki sam. Najpierw władza fałszowała wybory, co prowadziło do społecznych protestów. W Kirgizji trwały one tydzień. 20 marca rewolucjoniści opanowali południe kraju, a 24 marca stolicę – Biszkek. Milicja początkowo tłumiła demonstracje, byli zabici i ranni. Szturm na pałac prezydencki był już jednak bezkrwawy. Askar Akajew porzucił wszelki opór.
Nowym przewodniczącym parlamentu i tymczasowym prezydentem został Iszenbaj Kadyrbekow, a premierem rządu tymczasowego – Kurmanbek Bakijew. Wybory parlamentarne i prezydenckie odbędą się wkrótce.
Rewolucja przebiegała podobnie jak w Gruzji i na Ukrainie, sytuacja w Kirgizji jest jednak zupełnie odmienna. Trudno tam bowiem mówić o demokratycznej opozycji. Większość przywódców rewolucji to dawni dygnitarze z otoczenia Akajewa. Przewrót w tym kraju nie oznacza zatem jeszcze wprowadzenia demokracji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie