Zdrowie. Groźne substancje znalezione w dopalaczach zostały wpisane na listy narkotyków i środków psychotropowych. To efekt ustawy niemal jednogłośnie przyjętej przez Sejm.
Inaczej mówiąc, gdyby ktoś obecnie otworzył sklep ze środkami, które w ubiegłym roku nazywane były dopalaczami, to naraziłby się nie tylko na sankcje administracyjne (praktycznie zamknięcie sklepu przez inspekcję sanitarną, tak jak to miało miejsce w stosunku do około 1300 placówek w końcu zeszłego roku). Groziłaby mu także odpowiedzialność karna za rozprowadzanie narkotyków.
Oczywiście ludzie, którzy chcą zarabiać na handlu dziwnymi substancjami psychoaktywnymi, nie zasypiają gruszek w popiele. Wymyślą pewnie inne dopalacze, niewymienione na listach narkotyków i psychotropów. Czy będą je mogli legalnie sprzedawać? Nie. Ubiegłoroczna ustawa „dopalaczowa” wprowadziła bowiem pojęcie środka zastępczego.
Oznacza ono to samo co potoczna nazwa „dopalacz”. W przeciwieństwie do narkotyków środki zastępcze można posiadać, ale nie można ich wprowadzać do obrotu (czyli ani sprzedawać, ani dawać w prezencie). To prawo dość dobrze działa, bo sklepy z dopalaczami znikły na szczęście z naszego pejzażu. Pozostała jeszcze możliwość zakupienia tych środków w internecie.
Jest to boczna furtka, ale dość wąska. Zwłaszcza że temat dopalaczy „stanął” na forum Unii Europejskiej i można się spodziewać, że coraz trudniej będzie znaleźć unijne państwo, w którym takie środki można legalnie kupić i przywieźć do Polski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - jd