Włochy. PKP górą. Przynajmniej w porównaniu z koleją we Włoszech, gdzie, według ustaleń organizacji obrony praw konsumentów, spóźnia się 57 proc. wszystkich pociągów przeciętnie o 13 minut.
Gorzej mają podróżujący z północy na południe, bo spóźnia się tam aż 65 proc. składów. W odwrotnym kierunku opóźnienie wykazuje „tylko” 48 proc. pociągów. Rekordy bije stacja w Palermo na Sycylii, gdzie odjeżdża i przyjeżdża ze spóźnieniem 100 proc. pociągów, a średnio wynosi ono 29 minut. Na drugim miejscu jest dworzec Termini w Rzymie, gdzie spóźnia się 71 proc. pociągów. W czołówce rankingu spóźnialskich są też stacje Bari Centrale, Reggio di Calabria, Neapol, Turyn i Bolonia.
A jak jest u nas? Czy zgotowana pasażerom w grudniu ub. roku przez polskie koleje szkoła przetrwania była tylko powtarzającym się corocznie epizodem. Według Krzysztofa Łańcuckiego, rzecznika Polskich Linii Kolejowych, w 2010 r. z prawie 1,5 mln pociągów pasażerskich spóźniło się 15,4 proc., a na jeden uruchomiony pociąg opóźnienie wyniosło średnio 3,6 min.
Połowa z opóźnień wynikała z przyczyn leżących po stronie przewoźnika, a 25 proc. z przyczyn leżących po stronie infrastruktury kolejowej, np. usterek urządzeń sterowania ruchem czy zasilania elektroenergetycznego. Reszta spowodowana została wydarzeniami niezależnymi od kolei. Jeżeli nawet ta statystyka nie poprawi nastroju podróżnych, to przynajmniej pocieszy, że gdzie indziej jest gorzej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Edward Kabiesz/PAP