Afryka. Prawie 100 procent Sudańczyków z Południa opowiedziało się za podziałem kraju. To wynik trwającego od 9 do 15 stycznia referendum.
W ten sposób chrześcijanie i animiści, stanowiący większość mieszkańców na południu kraju, wywalczyli niepodległość i odłączają się od muzułmańskiej Północy. Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie dokładnie nazwa nowego państwa (nieoficjalnie mówi się o Republice Południowego Sudanu). Referendum było wynikiem ustaleń pokojowych z 2005 r., podpisanych przez rząd Sudanu w Chartumie i rządzący na południu Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM). Trwający 22 lata konflikt między arabską Północą a afrykańskim Południem kosztował życie ok. 2 mln osób, a 4 mln zmusił do ucieczki.
Chociaż referendum w Sudanie nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami w Tunezji i Egipcie, nie sposób patrzeć teraz na jego wyniki z pominięciem kontekstu, jaki wytworzył się w ostatnich dniach w Afryce. Sudan graniczy z Egiptem. Wygląda na to, że fala buntu wobec dyktatorów, jaka przetacza się przez tamten region, ma echo także w Chartumie (stolicy Sudanu Północnego). Gdy mieszkańcy Dżuby (prawdopodobnie nowej stolicy Sudanu Południowego) świętowali zwycięstwo, w Chartumie trwały zamieszki z udziałem policji i studentów, którzy domagali się ustąpienia władz.
Tłum skandował: „Czas na zmiany!” i „Ocampo, masz rację!”. Hasło to nawiązuje do Luisa Moreno-Ocampo – szefa Międzynarodowego Trybunału Karnego, który postawił w stan oskarżenia prezydenta Północy Omara Al Bashira za zbrodnie przeciw ludzkości w Darfurze. W nocy z 30 na 31 stycznia trwały starcia policji ze studentami na kilku uniwersytetach. Uniwersytet Omduran Alhia, gdzie policja użyła amunicji gazowej, został zamknięty do końca tygodnia.
Rektor Uniwersytetu Chartumskiego został zwolniony ze stanowiska. Organizacja zrzeszająca sudańskich dziennikarzy poinformowała, że 7 dziennikarzy zostało aresztowanych, a 2 poddano torturom. 31 stycznia wiadomo było też, że jest już pierwsza ofiara śmiertelna tych zamieszek. Student Mohamed Abdel Rahman z Uniwersytetu Omdurman Ahlia zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Trudno przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja w Sudanie. Południe jest bardzo biedne, większość społeczeństwa to analfabeci, nie wiadomo, na jak długo wystarczy entuzjazmu wywołanego niepodległością. Nie wiadomo też, czy rząd w Chartumie ma zamiar dotrzymać słowa i pozwolić faktycznie odejść mieszkańcom Południa. Wygląda na to, że muzułmanie będą jednak bardziej zajęci utrzymaniem władzy na Północy w obliczu kolejnych protestów niż ewentualną interwencją w oderwanym Południu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Jacek Dziedzina/PAP