Szanowny Panie Premierze.W dniu Pańskiego exposé pozwoliłem sobie na uwagę, że z tak długiej gadaniny nie może wyniknąć nic dobrego, a potem wielokrotnie krytykowałem, gdy inni pisali: "Tusku musisz", a dziś z kolei krytykują za zmiany w OFE.
Jakby wszystko inne było w najlepszym porządku, albo nieistotne, a tylko zmniejszenie strumienia pieniędzy publicznych odbieranych podatnikom i przekazywanych do OFE było ważne i złe. Gdy pan minister Boni pisze listy otwarte do „twórców reformy emerytalnej”, a oni piszą do Pana Ministra, który przecież sam jest jednym z „twórców” owej reformy – czyli można powiedzieć, że twórcy piszą sami do siebie, ja postanowiłem napisać do Pana. Tusku, musisz, choć zewsząd medialny ostrzał obrońców OFE. Kapitałowej reformy emerytalnej nie można było zrobić w takim kraju jak Polska, w którym 1/4 obywateli żyje ze świadczeń emerytalnych lub rentowych, a 1/3 budżetu państwa przeznaczana jest na te świadczenia.
Pokolenie czynne zawodowo nie jest bowiem w stanie utrzymać własnych rodziców i dziadków i jednocześnie zaoszczędzić na swoje emerytury, żeby uwolnić od tego obowiązku swoje dzieci i wnuki. Co więcej, wiara w to, że w ogóle można zapewnić sobie bezpieczną emeryturę dzięki rynkom finansowym, jest wiarą naiwną. Dowodzi tego formalne bankructwo wielu banków i faktyczne bankructwo różnych instytucji finansowych i rządów, które zostały uratowane przed bankructwem faktycznym wyłącznie dzięki pieniądzom podatników. Obligacje Grecji czy Irlandii jeszcze do niedawna uważane były za bardzo „bezpieczną inwestycję”. Ile dziś jest rządów, których obligacje uznamy za „bezpieczną” inwestycję w perspektywie czterdziestoletniej?
Reklamówki OFE zapewniające o „emeryturach pod palmami” były takim samym zabiegiem marketingowym, jakim dziś są zapewnienia, że w OFE są „nasze pieniądze” i że OFE lepiej nimi gospodarują niż ZUS. Jeśli są „nasze”, to dlaczego są w OFE, a nie w naszych portfelach? Dlaczego nie możemy zrobić z nimi, co chcemy? I dlaczego nie możemy się nawet dowiedzieć, jak są one inwestowane? Nie tylko w ZUS-ie, ale i w OFE nie ma żadnych pieniędzy. W ZUS-ie ich nie ma, bo zostały wydane na dzisiejsze emerytury, a w OFE są głównie obligacje skarbowe, które kiedyś rząd będzie musiał wykupić i w tym celu będzie musiał nas jeszcze bardziej opodatkować. Są też akcje spółek giełdowych, których cena się zmienia.
Będzie zależała od tego, ile na nie będzie chciało i mogło wydać pokolenie czynne zawodowo, gdy my będziemy na emeryturze. A pokolenie to będzie mniej liczne i będzie miało na ten cel o tyle mniej, o ile wzrosną podatki potrzebne na wykup z OFE obligacji, które dziś rząd im sprzedaje. Jeśli zaś zmienimy proporcje i pozwolimy OFE inwestować za granicą, to wówczas rząd nie będzie miał na dotowanie dziś wypłacanych emerytur. Więc będzie musiał je obniżyć albo podwyższyć podatki. Proszę też spojrzeć na wyniki inwestycyjne Funduszu Rezerwy Demograficznej zarządzanego przez ZUS. Przez lata były one lepsze niż wyniki większości OFE! Więc niech Pan się dziś nie boi propagandy OFE.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Robert Gwiazdowski, prawnik i ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha (komentarz)