Berlin. Premier Putin w trakcie wizyty w Berlinie namawiał gospodarzy do wspólnych inwestycji oraz stworzenia strefy wolnego handlu z Unią Europejską od Władywostoku po Lizbonę.
Rozmawiał nie tylko z niemieckimi politykami, ale także z przedstawicielami najważniejszych podmiotów gospodarczych, od dawna zainteresowanych inwestycjami w Rosji. To im skarżył się na polityków, którzy przeszkadzają rosyjskim firmom inwestować na Zachodzie, nawiązując do nieudanej próby przejęcia przez rosyjski kapitał spółki Opla.
Skrytykował również pakiet liberalizujący rynek energii w Unii, który zawiera tzw. klauzulę Gazpromu, utrudniającą przejęcie kontroli nad systemami przesyłowymi państw Unii przez przedsiębiorstwa spoza niej. Tradycyjnie za interesami z Rosją lobbuje w Niemczech wielki kapitał i sfery finansowe. Szef Deutsche Bank Josef Eckermann stwierdził, że Europa i Rosja wzajemnie się potrzebują, dlatego plany Putina należy przyjąć „otwarcie i z entuzjazmem”. Politycy byli ostrożniejsi.
Kanclerz Merkel zwróciła uwagę, że Rosja musi się zmodernizować, aby mogła korzystać nie tylko ze sprzedaży surowców. Skrytykowała również unię celną Rosji z Białorusią i Kazachstanem. Propozycję utworzenia strefy wolnego handlu dyplomatycznie nazwała „wizją przyszłości”. Jak się wydaje, niepowodzeniem zakończyły się także starania premiera Rosji, aby zliberalizować reżim wizowy dla obywateli Rosji przyjeżdżających do Niemiec.
Putin konsekwentnie prowadzi politykę wyłuskiwania z Unii partnerów, którzy nad lojalność europejską przedkładać będą dobre interesy z Rosją. Jego problem z Niemcami nie polega na tym, że nie chcą oni z Rosją robić interesów. Bo chcą, ale na warunkach dla nich korzystnych, co warto zapamiętać, gdy przyjdzie nam negocjować kolejną „korzystną” dla nas umowę z rosyjskim partnerem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opnie - Andrzej Grajewski