Katastrofa smoleńska. Nie potwierdziły się spekulacje, jakoby w momencie katastrofy pod Smoleńskiem, za sterami samolotu siedział generał Andrzej Błasik.
O najnowszych ustaleniach śledztwa poinformowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Prokuratorzy ujawnili, że uszkodzenia ciał pierwszego i drugiego pilota wskazują, że w momencie katastrofy siedzieli oni na swych miejscach, nie ma więc podstaw do spekulacji, że samolot pilotował ktoś trzeci.
Tezy takie wysuwają zwolennicy teorii, że odpowiedzialność za katastrofę ponosi prezydent Lech Kaczyński, który miał za wszelką cenę dążyć do lądowania, w tym celu wysłał do kokpitu gen. Błasika, który miał zmuszać pilotów do lądowania, a nawet sam usiąść za sterami. Ustalenia prokuratury zaprzeczają tezie zwolenników tej teorii.
Polscy prokuratorzy będą też dążyć do przesłuchania w ich obecności wszystkich osób z wieży kontrolnej w Smoleńsku. Problem polega na tym, że strona rosyjska unieważniła pierwsze zeznania dwóch kontrolerów z kwietnia br., co powoduje, że nie mogą być one dowodem w sprawie. Unieważnienie zeznań oznaczałoby brak zasadniczych dowodów i w praktyce uniemożliwienie ustalenia ewentualnej odpowiedzialności strony rosyjskiej za tragedię.
Co prawda w sierpniu Rosjanie przysłali nowe zeznania, ale różnią się one od tych z kwietnia, np. kontrolerzy nie wspominają, że na wieży był też pułkownik z jednostki w Twerze, co zeznali w kwietniu. W tej sytuacji ponowne przesłuchanie osób przebywających w momencie tragedii w wieży kontrolnej jest konieczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - bł/pap