Wilga. Kardynał nominat Kazimierz Nycz i abp Henryk Hoser poświęcili ośrodek propedeutyczny dla dwóch warszawskich seminariów duchownych.
„Kościół nie powinien mieszać się do polityki”, „Kościół za bardzo próbuje wpływać na kształt państwa”. „Kościół jest uprzywilejowany”, Kościół katolicki, oczywiście. Podobne opinie słychać ostatnio z ust lewicowych polityków. Czy ich odczucie ma pokrycie w rzeczywistości? Na greckiej wyspie Rodos odbyło się II Forum Katolicko-Prawosławne.
Jego uczestnicy przyglądali się relacjom państwa i Kościoła z perspektywy historycznej i teologicznej. Przypomnieli, że różnie to w ciągu wieków bywało. Często – dokładnie odwrotnie niż to się Kościołowi dziś zarzuca – to państwo usiłowało mieć decydujący wpływ na sprawy kościelne. A i dziś zdarzają się państwa, w których jakaś religia czy wyznanie jest wyraźnie faworyzowane. Na przykład w Danii czy Norwegii luteranizm ma status religii państwowej. W Grecji – prawosławie. W kolebce demokracji – Anglii – religią państwową jest anglikanizm. Wyraźnie zresztą ze szkodą dla tego Kościoła.
A w Polsce? Według konstytucji nasze państwo jest neutralne światopoglądowo. Ale, jak niedawno przypomniał papież , „gdy wymagają tego fundamentalne prawa człowieka czy zbawienie dusz, na pasterzach Kościoła ciąży obowiązek wydania osądu moralnego nawet w kwestiach politycznych”. Dziś różne grupy nacisku chciałyby zawłaszczyć proces stanowienia prawa. Chrześcijanie są jednak takimi samymi jak oni obywatelami. Mają wręcz obowiązek w ważnych dla swego kraju sprawach zabierać głos. Czy się to komu podoba, czy nie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl