W długim serialu publikacji mających stwarzać wrażenie, że odzyskiwanie przez Kościół majątku zagrabionego przez władze PRL jest ciągiem nadużyć i łamania prawa, „Gazeta Wyborcza” (nr 242) zaatakowała Komisję Wspólną Rządu i Episkopatu.
W marcu 2006 r. umożliwiła ona podmiotom kościelnym, jakoby wbrew prawu, przejmowanie za pośrednictwem Komisji Majątkowej poniemieckich majątków kościelnych na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Sprawa jest skomplikowana. Po wojnie Kościół katolicki oraz inne związki wyznaniowe, na mocy dekretu z marca 1946 r., przejęły na Ziemiach Zachodnich i Północnych nieruchomości po niemieckich Kościołach i związkach wyznaniowych.
Spory o interpretację tego dekretu rozpoczęły się jeszcze w latach 40. Zaostrzenie kwestii nastąpiło w 1957 r., gdy okólnik Urzędu ds. Wyznań zakwestionował prawo Kościoła do własności poniemieckiej. Sprawą zajął się Sąd Najwyższy, wydając na ten temat kilka orzeczeń, ostateczne z 18 grudnia 1959 r. Zakwestionowało ono prawo Kościoła do przejęcia majątków poniemieckich, stwierdzając, że Kościół w PRL nie ma osobowości publicznoprawnej.
Trzeba dodać, że w tamtym czasie ta kwestia nakładała się na problem tymczasowości administracji kościelnej na tym obszarze oraz brak ostatecznych uregulowań granicznych z RFN. Od 1971 r. państwo stopniowo regulowało własność kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych.
Dokonana w 1991 r. na wniosek rządu Krzysztofa Bieleckiego nowelizacja ustawy o stosunku państwa do Kościoła wprowadzała zasadę, że majątek poniemieckich kościelnych osób prawnych na Ziemiach Zachodnich i Północnych był oddawany Kościołowi nie przez Komisję Majątkową, ale decyzją wojewodów.
Protokół Komisji Wspólnej z 2006 r. jedynie przekazywał uprawnienia wojewodów Komisji Majątkowej. Gdyby strona kościelna doprowadziła do uchylenia orzeczenia Sądu Najwyższego z 1959 r., mogłaby domagać się przejęcia majątku znacznie większego, aniżeli otrzymała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski (komentarz)