Liczba powołań w Polsce jest obecnie na poziomie sprzed pontyfikatu Jana Pawła II. Z tej perspektywy można powiedzieć, że w czasie tego pontyfikatu mieliśmy więcej powołań, ponad nasze potrzeby
Pytanie, które trzeba zadać, to czy Pan Bóg dawał tych księży głównie po to, aby poszli na polskie parafie, czy też aby służyli gdzie indziej? Dziś w teologii podkreśla się, że kapłan jest święcony dla Kościoła powszechnego, a nie tylko dla Kościoła partykularnego. To oczywiste, że dziś liczba powołań jest mniejsza. W czasach Jana Pawła II w niektórych seminariach roczniki liczyły po 100 osób, a dziś w tych samych seminariach – po 50.
Jednak czy mamy do czynienia z kryzysem, zależy od perspektywy, z jaką na ten proces patrzymy. Do wielu polskich seminariów przyjeżdżają biskupi z całego świata, w zeszłym roku krakowskie odwiedził biskup z Alaski, który ma 12 księży na całą diecezję, więc gdyby miał chociaż jeden rocznik kleryków, na przykład z seminarium tarnowskiego, to byłby wniebowzięty.
A my mamy perspektywę Kościoła, który przyzwyczaił się do wielu rzeczy, na przykład do tego, że ksiądz na parafii robi wszystko, od a do z, od planu rozbudowy cmentarza do odprawiania Eucharystii. W takiej wizji nic dziwnego, że nam się wydaje, iż księży jest mało.
Tymczasem Kościół nie powinien być aż tak bardzo klerykalny. Jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, w którym każdy powinien znaleźć swoje miejsce zaangażowania, ksiądz nie musi robić wszystkiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Gakty i opinie -ks. Grzegorz Ryś przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych (komenatrz)