Krzyż może sobie wisieć w komórce. Przecież w przestrzeni publicznej razi niewierzących. Ojciec i matka? Niech sobie dziecko wyprodukują metodą in vitro.
Niech na nie łożą, ale wara im od wtrącania się w jego sprawy. Wychowaniem powinni się zająć urzędnicy. Wyręczyć ich mogą ewentualnie geje. Nieważne, czy mają kwalifikacje. Przecież chodzi o równe traktowanie. Z tego też powodu na partyjnych listach wyborczych i na uczelniach potrzebne jest wprowadzenie płciowych parytetów, choćby kandydatki miały pochodzić z łapanki.
Równo powinniśmy traktować wszystkie istoty. Wilki czy żaby też muszą mieć swoje prawa. Dlatego, choć jesteśmy zwolennikami wszystkiego, co naturalne, warto domagać się prawa do aborcji na życzenie. Zwariowałem? Gdy Polska wychodziła z oparów absurdu realnego socjalizmu, taki scenariusz mógł się człowiekowi tylko przyśnić.
Niestety, coraz częściej okazuje się, że dominującą rolę w demokracji odgrywa nie społeczeństwo jako suma wszystkich jednostek, ale grupy nacisku. Jeśli głupich praw nie chcą wprowadzić parlamentarzyści, można ich postraszyć. A to medialną wrzawą, a to reakcją jakiejś unijnej komisji czy Trybunału ze Strasburga. Gdzie się podział zdrowy rozsądek?
Podczas wakacji łatwiej zauważyć, że nie wszystko, co człowiekowi w głowie się ulęgnie, ma sens. Deszcze za nic mają ludzkie petycje, a upały nie znikną na żądanie najbardziej wszechwładnego urzędnika. My też cierpliwie róbmy swoje. Przecież żadne rozporządzenia nie są w stanie zmienić stworzonej przez Boga natury człowieka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura - redaktor naczelny portalu wiara.pl